Polska ma bogate dziedzictwo wiary i życia chrześcijańskiego, które w wielu innych częściach Europy zaginęło, choć także i tutaj docierają powiewy sekularyzacji i dechrystianizacji, zatracenia pewnych wartości - powiedział w rozmowie z KAI sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin.
Wskazał, że zadaniem w Kościoła w Polsce, jego biskupów, duchowieństwa i świeckich jest zachowanie, docenienie i umocnienie tego dziedzictwa.
W wywiadzie hierarcha mówi także o przekładaniu na język dyplomacji „rewolucji czułości”, zapoczątkowanej przez papieża Franciszka, o reformie Kurii Rzymskiej i o solidarności w rozwiązywaniu wielkich problemów ludzkości. Podkreśla, że „dyplomacja z samej swej natury jest misyjna”, polega bowiem na „wychodzeniu na spotkanie osób i dąży do nawiązania z nimi dialogu”. Przekonuje, że ta misyjność powinna cechować się tym, co papież nazywa „bliskością”, Kościół powinien być bowiem „bliski ludziom”.
Zadaniem, jakie Ojciec Święty powierzył Księdzu Kardynałowi, jest przełożenie na język dyplomacji i działalności Kościoła jego apelu o budowanie kultury spotkania i nawoływanie do „rewolucji czułości”...
Nie jest to łatwe zadanie. Ale mogę powiedzieć, że osobiście odczuwam pełną zgodność z tym ukierunkowaniem, jakie papież Franciszek nadał Kościołowi i oczywiście jako sekretarz stanu, a więc pierwszy współpracownik Ojca Świętego, muszę się starać, by przełożyć tę papieską linię zarówno na płaszczyznę Kościoła powszechnego, jak i Kurii Rzymskiej. Ale odnajduję się w tym stylu doskonale.
Jak ten styl można przełożyć na działania dyplomacji watykańskiej?
Nie jest to takie proste. Ojciec Święty w adhortacji apostolskiej „Evangelii gaudium” wyraźnie wskazał, że potrzebna jest reforma struktur Kościoła, „by stały się one wszystkie bardziej misyjne” (EG 27). Uważam, że dyplomacja z samej swej natury jest misyjna, choć we właściwym jej stylu, bo polega na wychodzeniu na spotkanie osób i dąży do nawiązania z nimi dialogu.
Sądzę, że ta misyjność powinna cechować się tym, co papież nazywa „bliskością”. Kościół powinien być bowiem bliski ludziom. Tak więc ten środek, który możemy nazwać „czułością” jest bardzo skuteczny, bo ludzie zawsze odpowiadają temu, kto stara się być blisko nich, zrozumieć ich i przyjąć, uczestniczyć w wydarzeniach ich życia, a więc być naprawdę bratem lub siostrą. Jest to zatem misyjność w bliskości.
Usiłujemy wyrazić to także w dyplomacji papieskiej, chociaż oczywiście chodzi tu dużo bardziej o pewien styl każdego z tych, którzy w niej pracują, a więc nuncjuszy, sekretarzy nuncjatur itd., niż o jakieś sprecyzowane struktury. Może trzeba będzie pomyśleć także i o tym, ale jak na razie jest to bardziej kwestia ducha, w którym powinno się pracować.
Spotykamy się w Polsce w 25. rocznicę wznowienia stosunków dyplomatycznych między Polską i Stolicą Apostolską. Jak można przełożyć na język dyplomacji i życia Kościoła słowo „solidarność”, ściśle powiązane z najnowszymi dziejami Polski i nowo odzyskaną wolnością?
Sądzę, że linia wytyczana przez program solidarności ma dla papieża, mówiącego o „kulturze spotkania”, znaczenie fundamentalne. Chodzi nie tylko o zbliżenie się do ludzi, ale również o wejście w ich świat, próbę zrozumienia go. Chodzi też o wzięcie na siebie wielkich dramatów współczesnego świata. Ojciec Święty pojmuje solidarność także jako zwrócenie uwagi na świat ludzi ubogich. To właśnie oznacza „solidarność”: wziąć sobie do serca sytuację ludzi najsłabszych w społeczeństwie.
Uważam, że dyplomacja ma pod tym względem wielkie możliwości. Widzieliśmy, że w minionych latach dyplomacja przeszła od obrony interesów poszczególnych państw, co było jej tradycyjnym zadaniem, do podejmowania wspólnych problemów ludzkości. Na przykład mówimy dziś bardzo wiele o ochronie środowiska naturalnego człowieka, zmianach klimatycznych itp. Solidarność polega na tym, aby odwołując się do narzędzi dyplomatycznych podjąć i rozwiązywać także te wielkie problemy ludzkości, kwestie ubóstwa, rozbrojenia, pokoju itd. Sądzę, że dzisiejsza dyplomacja jest polem, na którym można bardzo dobrze stosować tę koncepcję solidarności, zarówno w wymiarze horyzontalnym - w odniesieniu do ludzi i narodów potrzebujących pomocy, jak i w wymiarze wertykalnym - w odniesieniu do przyszłych pokoleń.