Liczniejsza reprezentacja polityków wiernych wartościom wyznawanym przez większość Polaków była w PE nie tylko pożądana, ale także możliwa.
Wybraliśmy nową reprezentację do Parlamentu Europejskiego. Nową, ale niekoniecznie lepszą. Dlaczego? Bo nie wydaje się, że będzie ona znacząco silniejsza politycznie i merytorycznie od tej, która właśnie zakończyła swoją kadencję. Zbyt liczni są w niej politycy, którzy sprawnie dostosowują swoje poglądy do okoliczności i spolegliwie potakują silniejszym, „prężąc” tylko słowa jak bezużyteczne muskuły. Wystarczy sprawdzić, jak nasi wybrańcy odpowiadali na pytania postawione kandydatom przez redakcję GN [20/2014] i jak głosowali w ważnych społecznych kwestiach w Sejmie [kampania „Sprawdzam polityka”, NSZZ „S”]. Nieważne, że obowiązująca narracja głosi: w PE pracują reprezentacje „ogólnoeuropejskich” partii politycznych. Podobnie jak wiele innych, także ta jest ideologiczna, co znaczy, że raczej kreuje, niż reprezentuje poglądy europejskich narodów. Najnowsza historia i wyniki wyborów w całej Unii pokazują, że wciąż jest ona wspólnotą państw pokojowo uzgadniających swoje interesy i szanujących (!) wartości akceptowane w poszczególnych narodach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Fedyszak-Radziejowska