Brak wielowątkowej fabuły i szybkiej akcji nie przeszkadza widzowi zanurzyć się w fascynujący, fikcyjny i jednocześnie tchnący autentyzmem świat stworzony przez japońskiego reżysera w filmie „Jak ojciec i syn”.
Dawno nie widziałem tak dobrego filmu poświęconego rodzinnym dramatom. Twórców filmowych inspirują najczęściej drastyczne i budzące kontrowersje wydarzenia czy chęć dołożenia tradycyjnej rodzinie jako z natury jakoby opresyjnej i tłumiącej tożsamość jednostki. „Jak ojciec i syn” podejmuje z pozoru temat nieco egzotyczny, bo przecież problem przypadkowej zamiany dzieci nie jest na szczęście jakimś zjawiskiem powszechnym. Nie wiadomo, ile takich historii zdarzyło się naprawdę. Zawsze jednak podobne przypadki zyskują, dzięki mediom, znaczny rozgłos, w którym liczy się przede wszystkim element sensacji, a mniej wpływ, jaki to wydarzenie wywiera na uwikłanych w nie rodzinach. Wśród filmów poświęconych temu tematowi warto wspomnieć o polskim „Oszukane”, który w ubiegłym roku można było obejrzeć w kinach. Była to oparta na faktach historia zamiany dwutygodniowych bliźniaczek. Ich rodzice o fakcie zamiany dowiedzieli się dopiero po 17 latach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz