Rolnictwo. Polska jest ślimakową potęgą. W ubiegłym roku z naszego kraju wyjechało do zagranicznych odbiorców ponad 500 ton winniczków. Prawie połowa pochodziła z Dolnego Śląska.
Do punktów skupu zbieracze przynoszą ślimaki niemal codziennie. – Najwięcej ludzi przychodzi w weekendy. Od samego rana przeczesują lasy i łąki w pogoni za ślimakiem, a po południu znoszą wiadra, reklamówki i kosze. Nie zawsze pełne. Ślimak nie taki głupi, rzadko sam w ręce wchodzi – mówi drwiąco pan Paweł, właściciel skupu w Bolesławcu. Pan Paweł wie, że jego klientela zawsze coś przyniesie, bo zależy jej na dodatkowych pieniądzach. – Nawet jak zarobią parę groszy, to są zadowoleni – mówi, puszczając dym nosem. – Czasami nie mają na chleb, to co mają robić? Mnie też się nie przelewa – zastanawia się przez chwilę, gdzie wyrzucić niedopałek. W końcu ląduje w kałuży pod drzwiami czegoś, co przed wojną było składzikiem na węgiel. To jego punkt skupu ślimaków.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Roman Tomczak