Społeczeństwo. – Na początku, gdy przychodziłem do ubogich, czułem się jak miłosierny Samarytanin. Okazuje się, że wszyscy jesteśmy w tym samym bagnie i to Pan Bóg jest miłosiernym Samarytaninem – mówi młody grafik.
Jacek Hajnos, 24-letni student krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych z Nowego Targu, portretuje bezdomnych. Przechodnie często dziwią się, że siada obok brudnych i śmierdzących żebraków i zaczyna rozmowę. Jeśli zabierze się za rysowanie w galerii handlowej, ochroniarze zwykle chcą go wyrzucić razem z modelem albo modelką. On od kilku lat wraca, rozdaje kanapki, przybija piątki ze stałymi bywalcami. I portretuje. Najczęściej w trakcie rozmowy, niekiedy tuż po. Różnymi technikami – od rysunku ołówkiem na papierze, długopisem na pilśni, przez rysunki węglem i tuszem, po linoryt, miedzioryt czy akwafortę. Kiedyś na uczelni jeden z profesorów powiedział Jackowi, że jego portrety są „za ładne”. Powinien je robić „brudne”, żeby pokazać, że bohaterowie są inni, różnią się od nas. – Zapytałem go wtedy, czy gdyby siedział obok umierającej osoby, to myślałby, że go to nie dotyczy – mówi grafik. – Problem polega na tym, że w naszym ciepełku nie dostrzegamy, że to także nas dotyczy. Nie potrafimy się zdobyć na zauważenie siebie i swojej biedy. I Chrystusa, często oplutego i pobitego – podkreśla Jacek.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Justyna Tomaszewska