Zosiu Samosiu, masz patrzeć. On daje ci miasto.
16.05.2014 11:16 GOSC.PL
Lubimy działać. Jesteśmy wychowani na kreskówce Pomysłowy Dobromir i chcemy być Wincentymi Pstrowskimi Kościoła, wyrabiającymi 200 proc. normy. Pragniemy widzieć od razu owoce swej pracy. Tymczasem – jak przekonuje jeden z midraszy – grzech Adama i Ewy polegał na tym, że od razu sięgnęli po owoc.
Bóg przestrzega: „Czekajcie. Pozostańcie na miejscu, aż zostaniecie uzbrojeni mocą z wysoka. Nie wybiegajcie przed szereg”. To on – przypomina autor Listu do Filipian „jest sprawcą chcenia i działania w nas” (Flp 2,13). To On odnawia nasze działanie.
Bardzo nie lubię określenia „działacz katolicki”. Nie wyobrażam sobie, by podobnie można było tak określić Małą Tereskę, Pierre-Marie Delfieux – założyciela Monastycznych Wspólnot Jerozolimskich czy Matkę Teresę z Kalkuty. „Spójrz, Ja daję w twoje ręce Jerycho wraz z jego królem i dzielnymi wojownikami” – usłyszał Jozue. Nasze działanie rozpoczyna się od słów: „Spójrz”. Mamy patrzeć. On daje nam miasto.
Biblia przypomina: „Pan sam walczył za Izraela” (Joz 10,14b); „Byliście świadkami wszystkiego, co Pan, Bóg wasz, uczynił wobec was wszystkich tym ludom, ponieważ Pan, Bóg wasz, sam walczył za was”. (Joz 23,3). „Bóg nasz będzie za nas walczył” (Ne 5, 14), „Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał” (Ps 37,5).
Dlaczego wędrujący przez pustynię Izrael co chwila ścierał się z wrogimi plemionami? Po co tyle przeszkód? – zapytałem przedwczoraj judaistkę Maję Miduch. „By odkryć, że… tak naprawdę walczy za niego Bóg. Bóg wybrał jednego, aby usprawiedliwić wielu. Wybrał tego, który po walce nad potokiem otrzymał imię »walczący z Bogiem”«, dosłownie »ten, który potrząsnął Bogiem”«. Co to oznacza? Że Bóg nieustannie dąży do relacji z człowiekiem. Zachęca: przyjdźcie, mówicie do Mnie, krzyczcie, wiedźcie ze Mną spór. Mocuje się z Jakubem. Wchodzą w uścisk, dotyk. Nie rozmawiają w odległości dwóch metrów! Mocują się. Bóg nie chce obojętności człowieka. Na pustyni pokazał, jak walczy za tych, którzy są związani z Nim obietnicą. Mówi: »Ja sam będę walczył«. To ważna wskazówka: naszym problemem jest to, że chcemy wypracować sobie zbawienie, łaskę. Nie! Możemy jedynie wyciągnąć ręce i ją przyjąć. Za darmo… Bóg przypomina: »Ja walczę za Izraela«. Czytamy te opisy i możemy być wdzięczni, że dzięki krwi Chrystusa zostaliśmy wszczepieni w naród, po którego stronie walczy sam Bóg. Cóż złego może nas spotkać?”
Przyszedł do mnie w chwili, gdy absolutnie się poddałem. Powiedziałem: „Odbuduj, nie mam już siły”. A ponieważ „wszystko czyni nowe”, rozpoczął budowanie wszystkiego od początku. Zaczął działać na rekolekcjach, które… absolutnie mi się nie podobały, których forma irytowała mnie i drażniła. Gdy wreszcie przestałem bawić się w mistrza ciętej riposty i rozłożony na łopatki wołałem: „Czy Cię to nie obchodzi, że giniemy?”. Przyszedł. Wskrzesił suche kości, tchnął w nie Ducha.
– Zobaczmy, co powiedział Jezus do paralityka: „Odpuszczają ci się grzechy, wstań i chodź” – przypomina o. Stanisław Jarosz, paulin – Czy to znaczy: „Napnij się, wytęż swe zdechłe mięśnie i wstań o własnych siłach?” Nie! Paralityka podźwignęło słowo. Dopiero potem wstał. Gdy Jezus mówił do Łazarza: „Wyjdź z grobu”, to przecież nie kpił: „Wysilaj się, wysilaj nieboszczyku i próbuj wyjść”. On go uzdolnił do wyjścia. A prostytutka? Złapana na cudzołóstwie, wyrzucona na środek tłumu. Jezus powiedział do niej: „Idź i nie grzesz więcej”. Dlaczego interpretujemy te słowa na zasadzie: „Wysilaj się i już nie grzesz”, a nie na zasadzie: „Uzdalniam cię do tego, byś nie grzeszyła. Zrywam twe więzy, nie musisz już grzeszyć”. Paralityku, wstań i chodź. I wstaje. Kobieto, nie grzesz. I nie grzeszy”.
Co należy do nas? Zgoda na działanie Ducha w naszym życiu. Nie wejdzie w nie z butami, jest nieśmiały wobec swojego stworzenia. Jest – jak określiła go Simone Weil – „wiecznym żebrakiem”. Stoi. Puka. Czeka.
Marcin Jakimowicz