Benedykt XVI nie podnosił głosu, gdy nauczał.
Stąd uderza zapis jednej z jego wypowiedzi. W oryginalnym tekście trzy następujące po sobie zdania mają wykrzykniki: „Kościół jest naszym Domem! To jest nasz Dom! W Kościele katolickim mamy to wszystko, co jest dobre, wszystko, co jest powodem pewności i pociechy!”. Tak dramatycznie wołał ten spokojny papież do występujących z Kościoła, kiedy był z pielgrzymką w brazylijskim sanktuarium maryjnym w Aparecidzie. Porównanie Kościoła do domu jest nam dobrze znane, choć zapominamy o jego znaczeniu, kiedy myślimy i mówimy o nim jako instytucji z brakami i błędami. Socjologiczne, psychologiczne i teologiczne analizy wystąpień z Kościoła prowadzą nieraz do przeciwstawnych i sprzecznych wniosków. Jeśli nawet mają one wartość dla diagnozy tego stanu, to jednak potrzebne jest spojrzenie na Kościół od wewnątrz. Z takiej perspektywy można i należy widzieć w nim nie tylko dom, ale także budowanie. Perspektywę tę znajdujemy w Piśmie Świętym. Jego teksty pojmują wspólnotę wierzących jako dom i budowlę. Może dzisiejsze czytanie zakrywa to znaczenie. W liturgicznym tekście mamy zdanie: „jesteście budowani jako duchowa świątynia”. Bliższy oryginałowi jest przekład w Biblii Edycji św. Pawła: „Również i wy, jako żywe kamienie, służycie do budowy duchowego domu”. Użycie rzeczownika „dom”, a nie innych, wskazujących na przybytek albo na świątynię, jest zamierzone. Autorowi natchnionemu chodzi zarówno o obraz budowy domu materialnego, złożonego z kamieni, jak i o proces powstawania żywej wspólnoty. Należy wystrzegać się jednostronnego patrzenia na Kościół, jakby był statyczną rzeczywistością, wzniesioną i gotową już budowlą. Kiedy mówimy o Kościele jako domu, powinniśmy pamiętać o tym, że jest on przede wszystkim budowaniem, mającym z jednej strony Boga jako inwestora, projektanta i wykonawcę, zaś z drugiej – nas, jako Jego współpracowników i materiał na ten Jego dom. Stąd Kościół jest jeszcze niedokończony i niedoskonały. Jednocześnie nie ma poza nim żadnego innego miejsca, w którym Boży budowniczy chciałby nas widzieć. O tej prawdzie mamy nie zapominać ani kiedy jesteśmy zniecierpliwieni rzeczywistymi albo urojonymi brakami Kościoła, ani gdy chcielibyśmy przekonywać siebie i innych, że jest on rzeczywistością doskonałą i zupełną.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Artur Malina