W Sri Lance w tym roku już około 40 Kościołów chrześcijańskich różnych wyznań stało się celem ataków buddyjskich ekstremistów.
W zamieszkanym w większości przez buddystów kraju w ostatnich latach nasiliły się ataki na chrześcijan i muzułmanów, organizowane przez ekstremistyczne organizacje, w których bardzo często prowodyrami są mnisi buddyjscy.
Władze państwowe, krytykowane przez ONZ i mniejszości religijne za bezczynność wobec aktów przemocy, postanowiły stworzyć specjalną agendę rządową, która ma się zajmować problemami konfliktów między buddyjską większością i mniejszościami religijnymi. Jednak zwierzchnicy różnych Kościołów chrześcijańskich nie wierzą w skuteczność i szczerość takich działań władz państwowych.
Pracujący w diecezji Mannar ks. Emmanuel Sebamalai stwierdził, że „nowy urząd nie będzie w stanie rozwiązać kryzysu, którego doświadczamy, a jego stworzenie jedynie potwierdza, że istnieje problem w relacjach między buddystami i wyznawcami innych religii. Faktycznie buddyjscy ekstremiści cieszą się pomocą władz i dlatego bezkarnie atakują mniejszości religijne”.
Tę opinię potwierdził pośrednio przewodniczący Sinhala Ravaya, jednej z buddyjskich organizacji, który decyzję prezydenta skomentował następująco: „Zgodnie z konstytucją obowiązkiem rządzących jest ochrona buddyzmu, nie zaś zezwalanie na działalność Kościołów chrześcijańskich”.
(obraz) |