Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem.
Dopiero kiedy wróciłem z pierwszego etapu rekolekcji ignacjańskich, zrozumiałem, jaki świat jest hałaśliwy. Wszystkie zmysły naszego ciała są totalnie bombardowane. Kiedyś głos Wolnej Europy był w eterze skutecznie zakłócany przez komunistów. Teraz wygląda to tak, jakby ktoś chciał zagłuszyć głos naszego ducha i wszystkie gałki LEVEL naszej cielesności wykręca na maksa w prawo. Jest za głośno, za jaskrawo, za słono albo za słodko. Żeby tylko zapomnieć o... Bożym świecie! Nie mam nic przeciwko uciechom ciała. To też dar Boży. Chodzi o to, by ducha nie gasić przy okazji. A gasi się. Prawdopodobnie to, co nas najbardziej pochłania, jest tego najmniej warte. Oddajemy swoje życie za byle co. Za fikcję. Kto dzisiaj jest w stanie oddać cały świat za ten biały kawałek chleba i za tę kroplę wina? Wariat? Frajer? Nie. Ktoś, kto poznał prawdę. Taka zamiana to deal życia. Dosłownie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Adam Szewczyk