Jan Paweł II zawsze był dla mnie niesamowitym wzorem - mówi Jan Mela, niepełnosprawny zdobywca obu biegunów Ziemi, prezes Fundacji Poza Horyzonty, która stworzyła Ogólnopolski Program Protezowania dla ludzi po amputacjach kończyn.
Podczas jednej z wypraw Mela dostał wiadomość od Jana Pawła II. - Po dotarciu na biegun północny wysłaliśmy do Ojca Świętego telegram, oczywiście pośrednio, przez telefon satelitarny. Otrzymaliśmy wtedy tylko potwierdzenie, że nasz telegram doszedł, ale bez żadnej odpowiedzi.
Dopiero kiedy pół roku później zdobywaliśmy biegun południowy dostaliśmy - to było wielkie zaskoczenie! - telegram od Jana Pawła II. Traktował mniej więcej o tym, że być może dotarcie na biegun nie jest wielką ludzką powinnością, ale stanowi próbę przekroczenia czegoś, co się wydaje niemożliwe i dania nadziei innym ludziom. Papież napisał, że modli się za nas, za nasz sukces - ale sukces nie wyzwania sportowego, tylko pewnego przesunięcia granic możliwości-niemożliwości.
To było dla mnie bardzo ważne i dało mi konkretnie fizycznie „kopa”. Skoro Jan Paweł II trzyma za nas kciuki, to nie można go zawieść i po prostu musimy dojść. I faktycznie daliśmy radę, choć było bardzo ciężko - opowiada zdobywca biegunów.
Pytany, czy postać papieża Polaka odgrywa w jego życiu jakąś rolę, Mela podkreśla, że Jan Paweł II zawsze był dla niego „niesamowitym wzorem” i to „zupełnie abstrahując od tego, że jest ikoną wiary chrześcijańskiej, abstrahując od Kościoła, bo tutaj jego dokonania są absolutnie oczywiste. Był po prostu megaprzeunikalnym człowiekiem. Jego ultraprecedensowe zachowania niesamowicie do niego przyciągały”.
- Ile pracy papież włożył w przyciągnięcie młodzieży do Kościoła! Uważam, że nadzieją Kościoła w XXI wieku jest młodzież. Nieraz Kościół się kojarzy z miejscem, gdzie siedzą starsze panie i śpiewają „Alleluja” tak jakby szły w orszaku pogrzebowym (a przecież samo słowo „Alleluja” co innego znaczy, ma w sobie pozytywną energię!). Nie mówię, że tak jest wszędzie. Sam chodzę na Mszę do dominikanów, którzy właśnie przyciągają bardzo dużo młodych ludzi. To, że Jan Paweł II gromadził ich tak wielu jest dla mnie czymś niewiarygodnym - dodaje Mela.
- Z moim życiem koresponduje jego wielki dystans do cierpienia. Przecież on przez kilka ostatnich lat niesamowicie cierpiał. Miał to po prostu wygrawerowane na twarzy. A mimo to zawsze gdzieś się na niej przebijała iskra uśmiechu. Poza tym jego poczucie humoru... Chyba każdy widział zdjęcie, na którym papież przykłada dłonie do oczu jak lornetkę albo w okularach Bono. To zupełnie niesamowite, jak można być tak młodym duchem dziadkiem, takim niekonwencjonalnym „szaleńcem”. Dla mnie jego postać jest po prostu wielką nadzieją. Jan Paweł II to elektromagnes. Coś pięknego! - mówi założyciel Fundacji „Poza Horyzonty”.