Co roku 29 maja, w rocznicę pierwszego wejścia na najwyższą górę Ziemi, odbywa się najtrudniejszy bieg na świecie - Tenzing Hillary Everest Marathon. O podium zamierza walczyć Robert Celiński (Lotto Team Warszawa), który w czwartek wylądował w Katmandu.
"Startowałem już w tych ekstremalnych zawodach w 2005 roku i mam pewne doświadczenie. Podstawą jest dobra aklimatyzacja i poznanie trasy. Dlatego tak wcześniej przybyłem w Himalaje. Zamierzam walczyć o podium" - powiedział PAP pochodzący z Łukowa 41-letni podopieczny Janusza Wąsowskiego.
Trasa Tenzing Hillary Everest Marathon rozpoczyna się w bazie na poziomie 5364 m, a kończy w Namche Bazaar na 3446 m, prowadząc przez najwyższy punkt po drodze - Kalapatthar (5545 m). Wysokość, braki tlenowe i niskie ciśnienie sprawiają, że ten bieg jest ekstremalnym wyzwaniem. Podejmują się go co roku Nepalczycy, z którymi nikt tu jeszcze nie wygrał. Zwycięzcy uzyskują czasy poniżej czterech godzin.
Wyzwanie tubylcom rzucają w każdej edycji cudzoziemcy, dla których organizatorzy prowadzą osobną klasyfikację. W 2005 roku pierwsze miejsce zajął w niej Celiński (generalnie 36.) wynikiem 5:34.02. Tamten start wspomina jako lekcję pokory z wieloma błędami.
"Dłonie miałem zdarte do żywego mięsa, gdyż po drodze kilka razy się wywróciłem na zdradliwych kamieniach w korytach wyschniętych rzek. Utrudnieniem są strome podbiegi i zbiegi, na których inaczej pracują mięśnie. Próbując dotrzymać kroku Szerpom, musiałem walić pięściami w uda, żeby skurcze odpuszczały - przypomniał. - O trudności trasy nie świadczą jednak tylko przeszkody naturalne, ale przede wszystkim ograniczona ilość tlenu i niskie ciśnienie. W takich warunkach ciężko się chodzi, a co dopiero biega" - dodał.
Wie o tym dobrze również dwukrotna młodzieżowa mistrzyni świata w biegach narciarskich, olimpijka igrzysk w Vancouver i Soczi Sylwia Jaśkowiec. W 2011 roku rezultatem 5:43.06 zajęła 24. miejsce, najlepsze spośród wszystkich obcokrajowców i czwarte w klasyfikacji generalenej kobiet.