„…wczesnym rankiem, gdy jeszcze panowały ciemności, przyszła Maria Magdalena do grobu i zauważyła kamień odsunięty…”
Gdy czytam ten fragment, uderza mnie, że Maria Magdalena przychodzi do grobu, kiedy panuje największa ciemność, i to właśnie ona, nie Piotr lub Jan, zauważa, że stało się coś niezwykłego. Nie boi się trudu. Tęsknota i rozpacz nie dają jej spokoju, chce ponownie poczuć bliskość Jezusa. Wyobrażam sobie, jak przeszywa ją strach, gdy zauważa, że grób został otwarty. Od razu biegnie po Piotra, nie boi się, że ktoś oskarży ją o nadmierną egzaltację. Również w moim życiu tymi, które jako pierwsze „zwiastowały mi” dobrą nowinę, były kobiety – mama i babcia. To one nauczyły mnie „Ojcze nasz’’ i otworzyły oczy na jedyną prawdę, którą jest Jezus Chrystus. Moje nauczycielki w szkole uczyły, jak ufać Bogu w obliczu trudności. Przyjaciółki z duszpasterstwa nieraz ratowały mnie dobrą radą i zadziwiały tym, że potrafią zauważyć coś, na co mężczyzna nigdy nie zwróciłby uwagi. Nie wyobrażam sobie Kościoła bez kobiet. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Stafin