Męczeństwo 75-letniego o. Fransa van der Lugta, holenderskiego jezuity z Homs, pogrążyło w żałobie nielicznych już chrześcijan w zachodniej Syrii.
Można go jeszcze zobaczyć na kilku filmach wideo na YouTubie. W styczniu tego roku o. Frans, jak wszyscy go nazywali, zaczął nagrywać krótkie apele po arabsku i francusku. Szczupły mężczyzna o łagodnym głosie, ciągle w tym samym szarym sweterku, spokojnie opisuje sytuację: „Został tu nasz klasztor i stoi jeszcze osiem chrześcijańskich świątyń, ale jest już tylko kilkudziesięciu chrześcijan. (…) Wokół mnie prawie wszystkie domy są zniszczone. Boję się o tych, którzy wariują z głodu. Ludzie mają zmęczone twarze, w kolorze wosku. Umierają z braku jedzenia, błąkają się po ulicach w poszukiwaniu żywności dla dzieci. Rano jemy oliwki i pijemy herbatę, wieczorem próbujemy gotować zupę z zielska rosnącego między ulicznym brukiem”. Ojciec Frans wraz z kilkoma klasztornymi braćmi opiekował się lazaretem, w którym leżało 28 rannych i inwalidów. To starcy, kobiety i mężczyźni, którzy ze względu na swój stan nie mogli być ewakuowani. Kiedyś w tej dzielnicy mieszkało blisko 60 tys. chrześcijan. W połowie lutego było ich łatwo policzyć – zostało 66 osób. O. van der Lugt był ostatnim Europejczykiem obecnym w otoczonym przez wojsko starym mieście w Homs. Nigdy się nie skarżył, choć żył w oblężeniu już od trzech lat. Zaczął nagrywać swoje filmiki, kiedy z głodu zmarło pierwszych 8 osób. Na jednym z nich jego słowa przerywa wyraźnie słyszalna, niedaleka eksplozja, ale o. Frans nie zwrócił na to uwagi. Na mniej więcej 2 kilometrach kwadratowych gęstej zabudowy starego miasta bojownicy Frontu Al-Nosra od lat bronią swego Emiratu Homs. Front Al-Nosra to lokalna gałąź Al-Kaidy, ciągle dozbrajana i dożywiana z przemytu. Syryjskie wojsko wyzwoliło większość miasta już w 2012 r. W pozostałych dzielnicach trwa niemal normalne życie, ale stare miasto pozostaje otoczone przez czołgi. Wojsko nie przypuszcza frontalnego ataku, by oszczędzić cywilów, którzy stali się faktycznymi zakładnikami kilku tysięcy zdeterminowanych Syryjczyków, Jordańczyków, Libijczyków i Irakijczyków, z których składa się Al-Nosra. Wśród cywilów większość stanowią muzułmanie. 90 proc. chrześcijan zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów już dwa lata temu. Dziś los cywilnych muzułmanów i chrześcijan ze starego miasta wygląda tak samo. Czasem wojsko przepuszczało do klasztoru niewielki transport z żywnością, czasem muzułmanie przynosili do lazaretu kilka kilogramów mąki z przemytu. O. Frans był zwolennikiem dzielenia się jedzeniem bez względu na religię. Jako psychoterapeuta z wykształcenia, mógł wnikliwie obserwować psychiczne skutki wojny: „Coraz więcej mieszkańców cierpi psychicznie: neurozy, napady paniki, epizody psychotyczne i schizofreniczne, paranoje. Próbuję im pomóc, ale nie analizując, bo przyczyny są oczywiste i nie ma tu żadnego rozwiązania. Mogę ich tylko wysłuchać, dać coś do jedzenia, jeśli akurat mamy”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jerzy Szygiel