Kościół jest jak szpital dla pobitych, okaleczonych, i tych, którzy uważają się za wyklętych. W Kościele doświadcza się miłosiernej miłości, przebaczenia, a tym samym odnajduje się sens życia - mówi o. Andrzej Madej OMI, przełożony missio sui iuris w Turkmenistanie. W rozmowie z KAI oblat mówi o swojej pracy duszpasterskiej w tym kraju, konieczności przemyślenia tragicznego wieku XX oraz spotkaniach z Janem Pawłem II.
Które ze spotkań utkwiło ci najbardziej w pamięci?
Przede wszystkim spotkanie z papieżem na Synodzie Biskupów dla Kościoła w Azji w 1998 r. Z tym zgromadzeniem związana jest ciekawa historia: zapomniano o superiorach "missio sui iuris". Jan Paweł II upomniał się o nas, przełożonych kościelnych z Uzbekistanu, Tadżykistanu, Kirgistanu i Turkmenistanu. Natychmiast wysłano telegramy, abyśmy jak najszybciej stawili się w Rzymie. Dotarłem już po dwóch dniach. Ojciec Święty zauważył nas a mnie gestem dłoni pozdrowił w auli synodalnej.
Pamiętam też spotkanie z kard. Karolem Wojtyłą który przybył na zakończenie rekolekcji ewangelizacyjnych dla studentów w Krakowie w Podgórzu, w kościele ojców redemptorystów. Posadzono mnie, neoprezbitera - rekolekcjonistę, podczas kolacji po lewej ręce kardynała. Uśmiechając się zapytał mnie: "Dlaczego rekolekcje nazwaliście ewangelizacyjnymi? To jakie były rekolekcje głoszone w Polsce od 966 roku?" Byłem nieco stremowany. Odbąknąłem, że staraliśmy się akcentować Dobrą Nowinę i to aby świeccy – a to była nowość - dawali też wyraźne świadectwo o swoich spotkaniach z Jezusem. Potem, gdy został papieżem i ogłosił "nową ewangelizację" jako program swego pontyfikatu, miałem nieodparte wrażenie, że już musiał myśleć o tym w Krakowie, skoro i mnie egzaminował ze słowa „ewangelizacja".
Okazją do kolejnego ważnego spotkania była wizyta ad limina Apostolorum biskupów z Azji środkowo-wschodniej w 2001 r. Miałem pół godziny na rozmowę w cztery oczy z Ojcem Świętym. Opowiadałem o pierwszych latach odradzania się Kościoła katolickiego w Turkmenistanie. Ofiarowałem mu dywanik utkany rękami naszych parafianek. "Dywan to kultura i poezja naszego kraju, sąsiadującego z Persją" – powiedziałem. Papież zaś poprosił mnie: "Opowiedz mi proszę, o turkmeńskim dywanie".
Brałem też udział w kilku papieskich pielgrzymkach do krajów, gdzie katolicy są mniejszością: Szwecji, Norwegii, Kazachstanu. Do Azerbejdżanu na przykład popłynęliśmy promem z Krasnowodska do Baku. Pamiętam konferencję prasową watykańskiego rzecznika Joaquína Navarro-Vallsa i pytanie jakie zadał mu jeden z dziennikarzy: "Do kogo przyjechał papież w Azerbejdżanie, skoro żyje tu 150 katolików?" Odpowiedział: "Przyjechał do 150 katolików... i do wszystkich, którzy chcą się z nim spotkać."
Zawsze w spotkaniach ze mną wspominasz ciepło pielgrzymkę Jana Pawła II do Kazachstanu. Dlaczego?
Niezwykle godnie przyjęto papieża w Kazachstanie w 2001 r. Był to wielki dzień i wielkie święto narodu kazachskiego. Niezapomniany jest gest prezydenta kraju Nursułtana Nazarbajewa, gdy podczas ceremonii powitania na lotnisku wiatr zdmuchnął gościowi z Watykanu kartki z przemówieniem. Prezydent przykląkł, w jednej chwili pozbierał je i podał papieżowi. Muzułmanie z ogromną estymą witali gościa z Rzymu widząc w nim... proroka. W świecie muzułmańskim witać kogoś w takim duchu, to wyraz najwyższego uznania.
Wiadomo mi, że papież często wracał w rozmowach do wizyty w Kazachstanie. Wspomniał tam swego przyjaciela ks. Władysława Bukowińskiego, więźnia sowieckich łagrów. Komentując papieską pielgrzymkę arcybiskup Astany Tomasz Peta podkreślał, że nie doszłoby do niej, gdyby nie krew męczenników przelana na azjatyckiej i kazachskiej ziemi.
Ostatni raz, pięć miesięcy przed śmiercią Jana Pawła II, spotkałem się z nim w Watykanie. Kończąc audiencję, na moją spontaniczną prośbę pobłogosławił pochodzący z gór pod Aszchabadem kamień węgielny pod budowę świątyni w Turkmenistanie. Ufam, że ten kamień kiedyś położymy pod fundamenty kościoła. Po owej audiencji pomyliłem drzwi i ...ujrzałem papieża na wózku, nikogo przy nim nie było. Był całkowicie samotny i bezbronny... Mam ten obraz stale przed oczyma.
Jesteś poetą. Czy poświęciłeś któryś ze swoich wierszy osobie, myśli Jana Pawła II?
Napisałem kilka wierszy poświęconych Janowi Pawłowi II. Niektóre zostały już opublikowane,inne jeszcze nie.
Który z nich chciałbyś najchętniej wyrecytować?
Proszę bardzo, wiersz pt. "Epilog":
A gdy pielgrzymujący wśród łez Kościół
rozpoczynał święto Bożego Miłosierdzia
dopełniał się jego kielich
niebieskie chóry
złączyły swe głosy z chórami żałoby
sławiąc Miłosiernego
dobry i wierny Jego sługa
z ufnością szedł
ku otwartym drzwiom nieba
anioł stróż białym piórem
zamknął księgę jego życia
na oczach zdumionego świata
Biblijne zamknięcie, jest zarazem początkiem. Do grobu Jana Pawła II pielgrzymują i będą pielgrzymować miliony wiernych przez długie wieki. Dlatego, że święci wiecznie żyją!
Dużo mówiliśmy o Janie Pawle II. Jak postrzegasz Jana XXIII, Pawła VI, Jana Pawła I, Benedykta XVI i Franciszka z azjatyckiej perspektywy?
Papieże to słudzy pojednania w Kościele, słudzy uniwersalnej komunii. Ich posługa dla jedności chrześcijańskiej rodziny jest nieoceniona. Każdy był inny i jak kamyk w mozaice, przez swój charyzmat wniósł to, co najbardziej potrzebne.
Święty Jan XXIII i Paweł VI poprzez Sobór otworzyli wspaniałą drogę. Jan Paweł I zdążył się uśmiechnąć! Święty Jan Paweł II biegł soborową drogą jak najlepszy duchowy atleta. Benedykt XVI, wielki myśliciel i najbliższy współpracownik papieża Słowianina, wzbogacił magisterium Kościoła swym teologicznym dziełem. Franciszek zaś to żarliwy pasterz, który swoją prostotą, staje blisko każdego człowieka. Pragnie przepalić ogniem Ducha Świętego wszystkie instytucje kościelne.
Wybieracie się do Rzymu na kanonizację do Rzymu?
Kilkuosobowa pielgrzymka z naszego Kościoła z o. Pawłem Szlachetą OMI na czele, podziękuje w Rzymie Bogu za świętego Jana Pawła II, który otworzył nam drzwi do turkmeńskiego domu.
Rozmawiał Krzysztof Tomasik
O. Andrzej Madej, OMI, duszpasterz, misjonarz, autor kilku książek. Urodził się w 1951 r. w Kazimierzu Dolnym. Po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do zakonu oblatów. Studiował w seminarium duchownym w Obrze. Po jego ukończeniu w 1977 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Był bliskim współpracownikiem założyciela Ruchu Światło Życie, ks. Franciszka Blachnickiego. W latach 80. znany w Polsce rekolekcjonista i duszpasterz młodzieży. Inicjator ekumenicznych spotkań w Kodniu n. Bugiem oraz ewangelizacji podczas festiwalu rockowego w Jarocinie. W latach 1993-1997 był duszpasterzem w Kijowie. Od 1997 r. jest przełożonym missio sui iuris w Turkmenistanie. Opublikował m. in.: Dziennik wiejskiego wikarego (1994), Dziennik miejskiego wikarego (1995), Dziennik pisany nad Dnieprem (1997), Przebłyski piękna między ranami (2009)