W środę 9 kwietnia otwarto w Parlamencie Europejskim w Brukseli wystawę zdjęć Jakuba Szymczuka zorganizowaną przez redakcję „Gościa Niedzielnego” przy współpracy z europosłem Pawłem Kowalem. Otwierając wystawę podkreślił on, że są to zdjęcia pokazujące Ukraińców walczących o swoją tożsamość. Nieraz bardzo młodych ludzi, którzy poświęcili swoje życie walcząc o przyszłość Ukrainy.
Jakub Szymczuk był w tym roku na Ukrainie dwa razy: od 11 do 16 lutego oraz od 18 do 21 lutego. Jego fotografie, zwłaszcza te zrobione w czasie tzw. „czarnego czwartku”, są bardzo cennym zapisem dramatycznych wydarzeń, które rozegrały się na Majdanie.
- Nie jestem fotoreporterem wojennym, ale przez 2 godziny musiałem nim być – powiedział Jakub Szymczuk. Podkreślał, że nie spodziewał się, że na jego oczach rozegrają się tak przerażające sceny. Przyjechał do Kijowa fotografować miejskie zamieszki. Na miejscu musiał skonfrontować się ze wstrząsającymi obrazami i unoszącym się w powietrzu (dosłownie) zapachem śmierci.
Szymczuk relacjonował na łamach "Gościa", że snajperzy celowali prosto w głowy swoich rodaków. "To wstrząsające, gdy widzisz człowieka, który jeszcze przed chwilą stał obok ciebie, a teraz leży martwy" - mówił.
Publiczność zgromadzona na otwarciu wystawy w Brukseli była wyraźnie poruszona, gdy Jakub czytał fragmenty swojej korespondencji przesyłanej na bieżąco do redakcji.
– To, co widać na tych zdjęciach to moment przełomowy w historii Ukrainy, ale też mojego kraju i całego świata – podsumował fotoreporter.
Na otwarciu obecni byli m.in. europoseł Jacek Saryusz-Wolski oraz ukraiński ambasador przy Unii Europejskiej Konstantin Jelisiejew. Nie zabrakło tez innych reprezentantów Ukrainy. Obecna była m.in. mieszkająca w Kijowie Kristina Berdinskikh, która prowadzi profil na Facebook’u o nazwie „Maidaners”. Dzięki pomocy ok. 170 wolontariuszy jest on tłumaczony na 18 języków. W swoich postach pokazuje ludzi Majdanu i ich poświęcenie. Np. lekarzy, którzy z ogromnym oddaniem operowali rannych, ale też zwykłe osoby, które poświęciły swój wolny czas.
- Jest wiele rodzin, które na Majdanie straciły swoje jedyne dzieci. Była to dla nich tak wielka tragedia, że nie byli w stanie sami przygotować pogrzebu. Jedna z dziewczyn, o której pisałam przez ok. 3 tygodnie pomagała takim rodzinom w przygotowaniu obrzędów. Załatwiała za nich formalności, wybierała trumny, kupowała ubrania. Dla niej samej było to bardzo trudne. Stwierdziła jednak, że ktoś musi pomóc tym ludziom.
Kristina podkreślała, że najtrudniejsze w prowadzeniu tego profilu jest to, iż część z bohaterów już nie żyje. Tak jak Jakub nie spodziewał się, że na jego oczach ludzie Jaknukowicza będą strzelać prosto w głowę do swoich rodaków, tak i Kristina nie podejrzewała, że opisany przez nią chłopak, będzie pierwszym zamordowanym na Majdanie.
Wystawę zdjęć Jakuba Szymczuka zrobionych na kijowskim Majdanie można zobaczyć w Brukseli do piątku 11 kwietnia.
Weronika Pomierna