Główne telewizje boją się Lecha Kaczyńskiego? Raczej chronią Donalda Tuska.
07.04.2014 15:02 GOSC.PL
TVP i TVN solidarnie odmówiły emisji spotu pt. „Puste miejsce”, przygotowanego przez PiS na czwartą rocznicę katastrofy z 10 kwietnia, a poświęconego postaci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To… świetna promocja dla 30 sekundowego filmiku, który można zobaczyć w sieci, a zarazem kolejny dowód na to, że główne anteny telewizyjne w Polsce otwarcie pilnują interesu władzy.
Już sam fakt odmowy wyemitowania (płatnego!) spotu, udzielonej głównej partii opozycyjnej, musi budzić niepokój. Nie zawierał on bowiem żadnych haseł, składa się wyłącznie ze zdjęć, jedyne słowa, jakie się tam pojawiają brzmią: „Dokończmy jego dzieło”. Czy odwoływanie się w ten sposób do osoby Prezydenta RP może budzić wątpliwości natury prawnej?
W spocie prezentowane są migawki z okresu prezydentury Lecha Kaczyńskiego oraz ujęcia z czasu po katastrofie smoleńskiej. Na końcu pojawia się siedzący przy biurku Jarosław Kaczyński. I to jest haczyk, na którym zawieszono formalną odmowę. „Po analizie prawnej TVP uznała, że treść spotu nosi cechy agitacji, mówiąc precyzyjnym językiem: pośredniej i dorozumianej” - tłumaczy Jacek Rakowiecki, rzecznik prasowy TVP. Spot uznano więc za agitację partyjną, a „do dnia wyborów partia polityczna, która samodzielnie utworzyła komitet wyborczy, nie może prowadzić i finansować agitacji wyborczej na rzecz upowszechniania swoich celów programowych”.
A nie można by tak prościej? Kawa na ławę? W spocie jest jeden kadr. Widać go przez sekundę. Przedstawia Donalda Tuska i Władimira Putina na molo w Sopocie. Gdyby nie ten jeden kadr, myślę, że ani TVN, ani TVP nie dopatrzyłyby się we wspomnieniu Lecha Kaczyńskiego („pośredniej i dorozumianej”) partyjnej agitacji. Tylko jak o tym głośno powiedzieć?
Piotr Legutko