Można ją znaleźć na stronie internetowej Białego Domu. Podpisało się pod nią już 27 tys. osób.
Jeżeli pod pismem podpisze się 100 tys. osób administracja Barracka Obamy będzie musiała publicznie na nie odpowiedzieć. Do podobnej sytuacji doszło kilka lat temu, gdy ponad 100 tys. podpisów zebrała petycja dotycząca secesji Teksasu. Waszyngton odpowiedział wtedy tak:
Ojcowie założyciele naszego kraju stworzyli konstytucję pozwalającą na udoskonalanie unii stanów, którym zapewniono dowolność w tworzeniu lokalnych rządów, nie dali im jednak prawa do decydowania o jej opuszczeniu.
Trudno spodziewać się, by ewentualna odpowiedź na pismo dotyczące powrotu Alaski do Rosji miała znacząco odbiegać treścią od powyższej. Tym niemniej w obecnej sytuacji taka prośba na stronach internetowych Białego Domu zaskakuje i jest raczej mało zabawnym żartem lub idiotyczną prowokacją.
Jej autorem jest anonimowy mieszkaniec Anchorage (największego miasta na Alasce), prawdopodobnie imigrant, gdyż tekst dokumentu napisany jest łamanym angielskim. Swoją prośbę uzasadnia w kuriozalny sposób. Pisze m. in., że "grupy syberyjskich Rosjan przekraczały dzisiejszą Cieśninę Beringa od 16-10 tysięcy lat". Jak powszechnie wiadomo, wszystkie przedhistoryczne ludy Syberii maszerowały z rosyjską flagą na przedzie swojego pochodu.
Inna sprawa, że półwysep Alaska faktycznie przez długi czas należał do Rosji. Został odsprzedany Stanom Zjednoczonym za 7,2 mln dol. przez cara Aleksandra II w nocy z 29 na 30 marca 1867 roku. W momencie transakcji Rosjanie uważali, że półwysep jest w zasadzie bezwartościowy, jednak po latach Amerykanie odkryli na Alasce złoża gazu ziemnego, ropy naftowej i złota, platyny i uranu. Traktat ws. kupna Alaski został ratyfikowany przez Izbę Reprezentantów dopiero 14 lipca 1868 roku.
Obecnie Alaska jest największym pod względem powierzchni stanem USA i zajmuje 1 717 854 km². Jednak zamieszkany jest przez nieco ponad 600 tys. mieszkańców (48 stan).
Przeczytaj też: "Czyżow do McCaina: Lepiej pilnuj Alaski!"
Wojciech Teister /TVN24