Najpowszechniejszą bodaj reakcją na to, co Rosja zrobiła z Krymem, jest zdziwienie.
Jak Europa długa i szeroka wielu dziwi się, że jedno państwo bezceremonialnie przesunęło granice i zabrało sobie spory kawałek drugiego państwa. I to na oczach całego wolnego świata, który nie przestaje się dziwić, że takie rzeczy są możliwe w Europie na początku XXI wieku. Skąd to zdziwienie i zaskoczenie? Oczywiście swoją rolę odgrywa tutaj stopień bezczelności Putina, który z kamienną twarzą potrafi powiedzieć każde kłamstwo. W słynnym już i – nie ma co ukrywać, niezwykle ważnym – orędziu wygłoszonym na Kremlu oznajmił m.in., że Krym był i pozostanie nierozerwalną częścią Rosji. Tymczasem prawda jest inna, Krym nigdy nie był częścią historycznych ziem ruskich, o czym pisze Andrzej Grajewski (ss. 54–55). A Tatarzy, czyli rdzenni mieszkańcy półwyspu, wrócili tam niespełna 20 lat temu, po tym jak w ciągu dwóch majowych dni 1944 r. cały naród tatarski został wyrzucony ze swojej ziemi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk