Kilkanaście lat temu w rozmowie na temat rosyjskiego prawosławia słynne źródło, które mogę cytować jedynie nieoficjalnie, wyższy watykański urzędnik, powiedział mi: „Oni tylko wiedzą, jak być kapelanem cara – kimkolwiek on aktualnie jest”.
24.03.2014 14:09 GOSC.PL
Szorstkość wypowiedzi odzwierciedla głęboką frustrację z powodu ciągłej nieżyczliwej linii Cerkwi Rosyjskiej Patriarchatu Moskiewskiego (niektórzy nazywali ją wprost okrucieństwem) w stosunku do Jana Pawła II oraz z powodu paskudnego nawyku tegoż patriarchatu, by rzucać piasek w tryby kół międzynarodowego dialogu prawosławno-katolickiego. Mój rozmówca z pewnością wiedział, że były wyjątki od tej zasady: ludzie tacy jak świętej pamięci ks. Aleksander Mień, zamordowany siekierą w 1990 roku, prawie na pewno dlatego, że rosyjscy politycy i wyżsi duchowni prawosławni obawiali się, że ten syn żydowskiej rodziny może w wolnej, postsowieckiej Rosji pomóc utworzyć nowe relacje między władzą religijną i polityczną. Ludzie tacy jak ks. Gleb Jakunin, założyciel Chrześcijańskiego Komitetu Obrony Praw Wierzących, który wskutek swojej działalności spędził ciężki czas w Gułagu. Ludzie tacy jak wielu wiejskich proboszczów, którzy od 1991 roku i upadku Związku Radzieckiego odbudowywali rosyjskie prawosławie na wsi, będącej w tym czasie jedną wielką poranioną duszą.
Jednak trudno odmówić bolesnej prawdy temu komentarzowi wyższego watykańskiego urzędnika. Rosyjski Kościół Prawosławny (RKP) pozostawał w niewoli władzy politycznej przez wieki, a jego historia w XX wieku była szczególnie nieszczęśliwa. Bolszewicy nienawidzili pobożnych kapłanów, więc Lenin i jego następcy, gdzie tylko mogli, bezlitośnie miażdżyli autentyczne życie religijne rosyjskiej Cerkwi, każdy przejaw wspaniałej tradycji duchowej i teologicznej. Lista męczenników RKP z czasów komunizmu jest długa i szlachetna. Gdy Stalin po inwazji niemieckiej w czerwcu 1941 r. postanowił wzmocnić rosyjski nacjonalizm, zrehabilitował RKP. Wówczas jednak przywódcy rosyjskiego prawosławia Patriarchatu Moskiewskiego stali się całkowicie zależni od Sowietów, a konkretnie od jego tajnej policji – KGB. Patriarchowie Moskwy byli wyższymi oficerami KGB. Obecny patriarcha Cyryl rozpoczął karierę jako przedstawiciel RKP w Światowej Radzie Kościołów w 1971 roku, gdy miał 25 lat, a to pewny znak przynależności do KGB.
W ostatnich latach Cyryl i jego „minister spraw zagranicznych”, metropolita Hilarion, byli rzecznikami wysiłków prezydenta Rosji Władimira Putina w rekonstruowaniu czegoś na wzór byłego Związku Radzieckiego w imię „historycznej rosyjskiej przestrzeni”. Chodziło o wcielenie w życie rewizjonizmu w stylu Wielkiej Rosji, który przyjął szczególnie ciężką postać na Ukrainie. Równocześnie ci dwaj hierarchowie podjęli kampanię uwodzenia w Watykanie oraz wśród amerykańskich protestantów ewangelicznych, rzekomo w służbie utworzenia zjednoczonego frontu przeciwko zachodniej dekadencji i sekularyzacji. Ironia historii (lub dziwne drogi Opatrzności Bożej) mogą sprawić, że kryzys na Ukrainie, w trakcie którego Cyryl okazał się dwulicowy, a Hilarion zakłamany, może wśród wschodnich Słowian zainicjować rozłam w tym historycznie uwarunkowanym schemacie sprowadzającym rolę prawosławia do roli pieska na smyczy autorytarnej władzy.
Gdy w zeszłym roku naród Ukrainy powstał przeciwko kleptokratycznemu i despotycznemu rządowi Wiktora Janukowycza, na Majdanie rozpoczął się ruch krajowej odnowy moralnej i obywatelskiej. Ukraińskie Kościoły prawosławne stanęły wtedy w obliczu dramatycznego wyboru: okazać duszpasterską solidarność z ludźmi, czy też opowiedzieć się po stronie państwa, które brutalnie represjonowało ukraińskich obywateli reformatorów? Ukraiński Kościół Greckokatolicki (UGKC), największy z katolickich Kościołów wschodnich (bizantyjskich w liturgii i organizacji kościelnej, ale w pełnej komunii z biskupem Rzymu), nie miał tego dylematu. Był on bardzo długo skarbnicą ukraińskiej świadomości narodowej. W okresie postsowieckim całe swoje życie publiczne ukierunkował na budowanie społeczeństwa obywatelskiego na Ukrainie. Ale Ukraińskie Cerkwie Prawosławne stanęły wobec historycznego rozwidlenia dróg: społeczeństwo obywatelskie, czy państwo?
Dokonane wybory nie były jednoznaczne. Ale na dziś dowody wskazują, że więcej niż kilku ukraińskich prawosławnych przywódców i wiernych zdecydowało się opowiedzieć po stronie społeczeństwa obywatelskiego, odrzucając drogę Patriarchatu Moskiewskiego wspierającego nacjonalizm w stylu Wielkiej Rosji Putina. Jeżeli ta nowa konfiguracja utrzyma się, może w końcu doprowadzić do historycznej rewolucji w prawosławnym rozumieniu właściwych relacji między Kościołem, państwem i społeczeństwem. Będzie to duży krok naprzód, który między innymi zrehabilituje pamięć męczenników prawosławia z XX wieku.
George Weigel jest członkiem Ethics and Public Policy Center w Waszyngtonie
George Weigel