Mołdawski prezydent Nicolae Timofti ostrzegł Rosję przed działaniami ukierunkowanymi na aneksję Naddniestrza, separatystycznego regionu, który od lat usiłuje odłączyć się od Mołdawii - pisze "Financial Times" w środę, dzień po anektowaniu Krymu przez Rosję.
Unijni dyplomaci obawiają się, że aneksja należącego do Ukrainy Półwyspu Krymskiego może stworzyć niebezpieczny precedens dla innych zdominowanych przez ludność rosyjskojęzyczną regionów w byłych republikach ZSRR - przypomina brytyjski dziennik.
W poniedziałek przebywający z wizytą w Moskwie szef parlamentu Naddniestrza Michaił Burła zaapelował do władz rosyjskich o włączenie separatystycznego regionu w skład Federacji Rosyjskiej.
Prezydent Timofti zareagował dzień później, mówiąc, że zgoda Rosji na aneksję Naddniestrza byłaby błędem. "Przyniosłoby to skutek odwrotny do zamierzonego i nie dałoby korzyści ani Republice Mołdawii, ani Federacji Rosyjskiej. Gdyby Rosja tak postąpiła, byłaby to błędna decyzja, która nie poprawiłaby jej pozycji na arenie międzynarodowej" - powiedział.
Wicepremier Mołdawii Eugen Carpov ocenił z kolei w wypowiedzi dla "FT", że przywódcy Naddniestrza "najpewniej ożywili się w reakcji na wydarzenia na Krymie".
Naddniestrze, region położony między Dniestrem a wschodnią granicą Mołdawii z Ukrainą, ogłosiło niepodległość i oderwało się od Mołdawii w 1990 roku, a rok później stoczyło z nią wojnę.
Spośród 500 tys. mieszkańców tego obszaru jedną trzecią stanowią Rosjanie, a 29 proc. Ukraińcy. W referendum w 2006 roku ponad 97 proc. głosujących opowiedziało się za wejściem w skład Rosji, choć władze w Moskwie nigdy oficjalnie nie uznały tego plebiscytu. W Naddniestrzu stacjonuje ok. 1,3 tys. rosyjskich żołnierzy.
W ostatnich dniach Rosja oświadczyła, że Ukraina wzmocniła ochronę swojej granicy z Naddniestrzem. Władze w Kijowie tłumaczyły, że nie chcą wpuszczać na swoje terytorium Rosjan; część z nich oskarżają o udział w prowokacjach mających zdestabilizować sytuację na południowym zachodzie Ukrainy. Rosyjski wicepremier Dmitrij Rogozin na czwartek zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu na temat blokady granicy między Ukrainą a Naddniestrzem.
Władze w Kijowie obawiają się, że jeśli separatystyczny region Mołdawii przyłączy się do Rosji, to stanie się pozycją wyjściową dla ewentualnej ofensywy rosyjskiej armii na południowy zachód Ukrainy - pisze "FT".
Były prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko w wypowiedzi dla brytyjskiej gazety ocenia, że Naddniestrze to część "kordonu, jaki Rosja tworzy jako przeciwwagę dla UE". "Od sześciu lat obserwujemy, jak (Rosja) tworzy marionetkowe reżimy" - powiedział Juszczenko.
Według "FT" wśród unijnych dyplomatów rosną obawy, że rosyjski prezydent Władimir Putin wprowadzi wojska do Naddniestrza, otwierając drugi front konfliktu. Z tego powodu niektóre kraje UE nalegają na przyspieszenie podpisania z Mołdawią umowy o stowarzyszeniu i strefie wolnego handlu.