Miłości pragnę, nie krwawej ofiary.
To słowo nieodparcie przywołuje mi na myśl aktualną sytuację polityczną na świecie. Po raz pierwszy piszę komentarz z tlącym się w sercu brakiem pewności o to, czy zdążycie go przeczytać. Tym bardziej że w szlachetne intencje rządzących światem nie wierzę już od lat. Nawet jeśli znajdzie się wśród nich jeden sprawiedliwy, to i tak będzie to wyjątek. Jeśli nie ma wojny, to nie dlatego, że decydujący o niej liczą się z nami, ale dlatego, że liczą się ze sobą. Deprawacja władzy to potworna siła. Jeśli posiadając ją, nie kierujemy się miłością, wcześniej czy później musi polać się krew. Cudza. Jeśli kochamy, też poleje się krew. Tylko że nasza. Cokolwiek słowo „krew” w tym wypadku miałoby znaczyć. Taka jest cena miłości. Jedyna ofiara, której Bóg od nas oczekuje, to ofiara z nas samych. Kto kocha, ten umiera. Kto umiera z miłości, ten żyje. Krzyż jest kluczem do zrozumienia tej reguły. A ponieważ świat ten klucz odrzuca, jest jak jest. Trwa Wielki Post. Przeżyjmy go dla pokoju na świecie. Niech zwycięży miłość...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Adam Szewczyk