Osoba postępująca w ten sposób nie tylko powinna się z tego spowiadać, ale jeszcze zadośćuczynić bliźniemu, któremu świadomie lub nie - wyrządza szkodę.
Jak wszyscy wiemy, już prawie rok obowiązuje nas Polaków tak zwana ustawa śmieciowa, która miała wyeliminować dzikie wysypiska i palenie śmieci w przydomowych spalarniach, jakimi są kotły CO. Jednak problem palenia śmieci pozostał. Wpływają na to kwestie ekonomiczne - przede wszystkim palą je ci, którzy otrzymują w ten sposób ciepłą wodę, gdyż śmieci, takie jak materiały z tworzyw sztucznych, są wysokoenergetyczne. Jednak spalanie ich w sposób niekontrolowany daje nieoczyszczone spaliny, które działają negatywnie na szeroko pojęte środowisko.
Mało kto zastanawia się, iż takie działanie jest niezgodne nie tylko z polskim prawem, ale również z Bożym. Paląc śmieci nie tylko grzeszymy, łamiąc przykazanie miłości przeciw bliźniemu, ale i również przeciw samemu sobie, gdyż zanieczyszczenie magicznie nie znika tuż za domem sąsiada, ale rozchodzi się we wszystkich kierunkach.
Osoba postępująca w ten sposób nie tylko powinna się z tego spowiadać, ale jeszcze zadośćuczynić bliźniemu, któremu świadomie lub nie - wyrządza szkodę. Mogłoby się wydawać, że to niewielki, mały grzeszek, jednak urosnąć może nawet do grzechu ciężkiego.
Więc apelując do Czytelników, proszę, by rozważyli to w swoim sumieniu zanim spalą śmieci, ale również by sami upomnieli sąsiadów czy znajomych, zgodnie z nakazem "grzesznych upominać". Jeśli wszyscy zobaczą, że to nie jest dobre, może choć połowa przestanie dokonywać tego strasznego zamachu na ludzkie zdrowie.
Mariusz Sprus