Przez lata rząd Donalda Tuska i wspierające go elity traktowały Władimira Putina jak wiarygodnego przywódcę, naiwnie sądząc, że respektuje on zasady obowiązujące w demokratycznym świecie. Sprawa Ukrainy boleśnie rozwiała te złudzenia.
Prowadzona przez obecny gabinet „polityka miłości” wobec Rosji Putina właśnie bankrutuje. Obejmując rządy, Donald Tusk miał wobec wschodniego sąsiada ambitne plany. Nie tylko chciał ocieplenia stosunków po napięciach, do jakich doszło w czasie rządów PiS, ale stawiał sobie o wiele większy cel – doprowadzenie do pojednania z Rosją. Aby to się udało, trzeba było nawiązać dobre, bezpośrednie relacje z Putinem, który – niezależnie od tego, czy akurat pełni funkcję prezydenta, czy premiera – jest faktycznym przywódcą Rosji. Roztaczana przez premiera wizja nie tylko dobrych, ale wręcz przyjaznych relacji ze wschodnim sąsiadem zyskała poparcie sporej części opinii publicznej, podobnie jak inne pomysły Tuska, który obejmował rządy w atmosferze entuzjazmu mainstreamowych elit, szczęśliwych, że udało się odsunąć od władzy Jarosława Kaczyńskiego. Realizacja nowej strategii wobec Rosji niosła określone konsekwencje. Nie tylko oznaczała odejście od koncepcji budowania koalicji państw graniczących z Rosją jako swoistego bufora przed jej imperialnymi zapędami, ale uznanie, że nasz wschodni sąsiad jest normalnym, demokratycznym krajem, na czele z wiarygodnym, przewidywalnym przywódcą, na którego obietnicach można polegać. Wynikająca z bolesnych historycznych doświadczeń zasada ograniczonego zaufania wobec Rosji została zastąpiona „polityką miłości”, a ci, którzy wskazywali na naiwność takiego podejścia, byli przez mainstream piętnowani jako awanturnicy dążący do wojny z Rosją. Już katastrofa smoleńska powinna rozwiać złudzenia D. Tuska wobec Putina, ale tak się nie stało, bowiem wymagałoby to przyznania się do porażki. Dopiero wypadki na Ukrainie spowodowały diametralną zmianę stosunku obecnego gabinetu i mainstreamowych elit do przywódcy Rosji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogumił Łoziński