„Słyszałam, że Lucyfer ma być znowu wypuszczony na pewien czas, coś na 50 czy 60 lat przed rokiem dwutysięcznym po Chrystusie” – pisała.
10.03.2014 11:00 GOSC.PL
Przygotowuję właśnie do "Gościa” tekst o wizjach bł. Anny Katarzyny Emmerich (książka z jej objawieniami będzie insertowana do tygodnika). Choć żadne słowa nie oddadzą kaźni niewinnego Baranka i wyglądu "Tego, przed którym zasłania się twarz”, szczegółowe opisy stygmatyczki od dwustu lat wprowadzają czytelników w osłupienie.
Ci wszyscy, którzy odrzucają z góry podobne objawienia i odsyłają je do opowieści z mchu i paproci, powinni przeczytać jeden króciutki akapit, w którym Anna Katarzyna opisuje zejście Jezusa do czeluści, odwiedziny Syna Bożego w otchłani. Prawdziwym trzęsieniem ziemi jest zwłaszcza zdanie: "Gdy aniołowie otworzyli bramy piekielne, ujrzałam jakiś zamęt ohydy przekleństw, łajań, wycia i jęków. Aniołowie wrzucili skrępowanego Lucyfera w będącą tam środkową otchłań, że aż się zakotłowało za nim w ciemnościach. Usłyszałam, że Lucyfer ma być znowu wypuszczony na pewien czas, coś na 50 czy 60 lat przed rokiem dwutysięcznym po Chrystusie”.
Czytam to proroctwo zapisane w opasłym tomie wydanym przez Spółkę Wydawniczą Karola Miarki w Mikołowie w roku 1927. Czy wydawcy i czytelnicy przejmowali się tą mającą wypełnić się niebawem profetyczną zapowiedzią? A może zareagowali na nią wzruszeniem ramion i potraktowali podobnie jak słowa Maryi, która w 1917 roku trojgu niepiśmiennym pastuszkom powiedziała, że "niebawem wybuchnie wojna jeszcze bardziej krwawa” a "Rosja zaleje świat swymi błędnymi naukami”?
Marcin Jakimowicz