– Nie mieli szans na przeżycie – powiedziała dr Olga Bohomolec, szefowa mobilnej kliniki samoobrony Majdanu, patrząc na pomordowanych leżących pod prześcieradłami w zamienionym na kostnicę holu hotelu „Ukraina”. – Snajperzy strzelali, żeby zabić. Celowali prosto w serce albo głowę.
Większość z prawie setki zabitych miała w ciele kule kalibru 7,62 mm ze snajperskich karabinów pneumatycznych dragunov. Kule ważą niewiele. Przerwanego nagle życia zabitych nie da się zważyć na żadnej wadze. Kiedy 20 lutego zobaczyłam zdjęcia zamordowanych na kijowskim Majdanie, wydawało mi się, że śmiertelnie zmęczeni położyli się na chwilę, by odpocząć. Leżeli obok siebie, w szeregach, przykryci turystycznymi śpiworami. Pomyślałam, że nie można spokojnie spać, kiedy tam coraz więcej śpiących pośród gwarnego tłumu. Ci dzielni ludzie, pragnący wolności Ukrainy, musieli oddać za nią życie, tak zwyczajnie, jakby kładli się spać na ziemi. 29-letniego Bohdana Solczanyka, świetnie zapowiadającego się historyka i socjologa, kula snajpera dosięgła 20 lutego po południu, kiedy budował zniszczoną poprzedniej nocy barykadę na Majdanie. 19-letni Ustym Hołodniuk, absolwent liceum wojskowego, zginął tego samego dnia przed południem. Kula trafiła go w prawe oko, kiedy razem z innymi przenosił zabitych przy stacji metra Chreszczatyk. – Nie mogę zrozumieć, jak snajper, który zabił Bohdana Solczanyka, pójdzie do domu po swojej pracy – dzielił się swoimi przemyśleniami na blogu Maksym Mirejew, przyjaciel zamordowanego. – Jak wróci do żony, jak będzie obejmować dzieci, jak spojrzy w oczy swojej matce. I co powie mamie Bohdana, jeśli kiedyś ją spotka… Bo razem z zabitymi umarły z bólu ich matki. Nie bez powodu na Majdanie podczas uroczystego pożegnania trumien z poległymi z „niebiańskiego oddziału” dziesiątki tysięcy zebranych odśpiewały ludową pieśń „Płynie łódka”. Słychać w niej przejmujący dialog między zabitym synem a ukochaną matką, prowadzony gdzieś na granicy życia i śmierci: „(…) Mamo moja, będziesz na mnie krzyczała w złą godzinę./ Nie wiem sam, gdzie zginę./(…) Kto mi będzie kopał dół?/ Czy nie żal ci, mamo, będzie?/ Jakby mi synku nie było żal?/ Tyś na moim sercu leżał”. – Bohdana Solczanyka zastrzelił snajper, stojący po stronie przestępczego reżimu Janukowycza – napisał po śmierci młodszego kolegi znany ukraiński historyk Jarosław Hrycak. – Teraz jak nigdy widać, na czym polega jego przestępcza działalność – na zabijaniu najlepszych, jakich mamy. Strzelano do mężczyzn i kobiet, nawet do niepełnoletnich. Strzelano do przyszłości Ukrainy. Bohdan Solczanyk, żeby czuwać na Majdanie, wziął bezterminowy urlop na Uniwersytecie Katolickim we Lwowie, gdzie prowadził zajęcia. Kiedyś powiedział, że statkom najbezpieczniej jest w porcie, ale przecież nie po to je zbudowano, żeby tam stały.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych