Janukowycz uciekł, zatem porozumienie z nim nie obowiązuje. Wyprzedziły je wypadki polityczne, szybsze, niż ktokolwiek się spodziewał. Ale potrzebne jest respektowanie ducha tego porozumienia, mówi Radosław Sikorski "Gazecie Wyborczej".
Szef MSZ podkreśla w wywiadzie, że porozumienie zatrzymało rozlew krwi i było jedynym możliwym kompromisem. Gdyby opozycja je odrzuciła, Janukowycz uzyskałby argument na użycie siły.
Rosja jest formalnym gwarantem niepodległości i nienaruszalności granic Ukrainy, przypomina Sikorski. - Zobowiązała się do tego, gdy Ukraina dobrowolnie zrzekła się arsenału nuklearnego odziedziczonego po Związku Radzieckim. Ciągle musimy Rosji to przypominać.
Czy Rosja może interweniować militarnie na Ukrainie? - Proponuję nie wywoływać wilka z lasu. Wszyscy pamiętamy, że Rosja nigdy nie najechała na Polskę, tylko zawsze "przychodziła z pomocą" mniejszościom narodowym i religijnym.
We wtorek w "Kropce nad i" w TVN24 minister pytany był wieczorem o słowa, które wypowiedział po angielsku, wychodząc w piątek w Kijowie ze spotkania z opozycjonistami: "Jeśli nie podpiszecie tego (porozumienia), będziecie mieli stan wojenny, będziecie mieli armię. Wszyscy będziecie martwi".
Sikorski powiedział, że nie żałuje tej wypowiedzi. "Dziś wiemy, że rozkazy użycia 2,5 tys. wojsk wewnętrznych do tzw. akcji antyterrorystycznej już były wydane. Ja byłem w kontakcie z sekretarzem generalnym Sojuszu Północnoatlantyckiego i widziałem też oświadczenie głównodowodzącego wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego w Europie, które też śledziły rozwój tej sytuacji" - tłumaczył minister.
"(Wiktor) Janukowycz poprzedniego dnia zmienił szefa sztabu generalnego, potem zastępcę, mieliśmy też inne sygnały, które sugerowały, że jest gra wokół tego, czy wojsko wykona rozkazy, czy nie, ale to się ważyło z minuty na minutę, to były decyzje konkretnych ludzi. I dziś wiemy, że był też plan użycia wielkiej ilości sił (...), że to mogło się skończyć jeszcze większą masakrą niż się skończyło" - powiedział szef dyplomacji.
Na uwagę, że PiS krytykuje jego słowa Sikorski odparł: "Dajmy już spokój ludziom, którzy nie mogą się przyzwyczaić do tego, że Polska osiągnęła sukces".
Minister podkreślił, że uważał, iż jego obowiązkiem było przestrzec opozycję "w najbardziej elokwentny możliwy sposób przed powagą sytuacji". "I to się udało, i dzięki temu zagłosowali 35 do 2" - dodał. Zdaniem Sikorskiego, gdyby opozycja ukraińska odrzuciła porozumienie, Janukowycz by się wzmocnił zarówno wobec swojego zaplecza, jak i Zachodu. "Bo by powiedział: +proszę bardzo, ja byłem gotowy skrócić moją kadencję, a ci ludzie to odrzucają, to nie da się inaczej jak z użyciem siły+" - mówił Sikorski.
Pytany, czy w czasie negocjacji Janukowycz dzwonił do prezydenta Rosji Władimira Putina, Sikorski odparł: "Oczywiście, kilka razy". Dopytywany, czy Janukowycz o tym mówił, Sikorski odparł: "Nie, ale było widać zmiany w jego stosunku".
Podczas rozmowy padło również pytanie o to, w jaki sposób UE powinna przekazać pieniądze na rzecz Ukrainy. "Ja już mówiłem, że przekazywanie pieniędzy na skorumpowaną gospodarkę ukraińską pod Janukowyczem byłoby błędem. Ta gospodarka nadal jest taka, jaka jest" - powiedział minister. Dodał, że Ukraińcy muszą udowodnić, że są zdolni do przeprowadzania reform.
Zdaniem Sikorskiego, są wypróbowane mechanizmy weryfikacji tego. "To się nazywa współpraca z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, którego Polska jest akcjonariuszem, to są także nasze pieniądze. I tam są mechanizmy zwiększania tych funduszy, Unia Europejska też pomoże w kosztach implementacji umowy stowarzyszeniowej, ale proszę nie tworzyć iluzji, że nagle na Ukrainę ruszy jakaś fala pieniędzy bez żadnych warunków. Tego nie będzie" - zastrzegł.
Sikorski proszony był również o komentarz do tego, że parlament Ukrainy uznał we wtorek jurysdykcję Międzynarodowego Trybunału Karnego i zagłosował, by postawić przed nim odsuniętego od władzy prezydenta Wiktora Janukowycza.
"Badaliśmy to szybko z naszymi prawnikami i jeśli uchwała uchwalona przez parlament ukraiński będzie przekazana z formie noty dyplomatycznej do MTK, to będzie skuteczna. Ukraina nie jest członkiem konwencji, ale jest tam formuła poddania się pod jurysdykcję" - powiedział. Dodał, że generalnie MTK zajmuje się zbrodniami w krajach, które nie są w stanie same osądzić takich przypadków, ale "jeśli Ukraina się z tym zwraca, to jest wykonalne".
Rada Najwyższa Ukrainy (parlament) podkreśliła w uchwalonej rezolucji, że b. prezydent Wiktor Janukowycz i jego współpracownicy – b. szef MSW Witalij Zacharczenko i b. prokurator generalny Wiktor Pszonka - spowodowali śmierć ponad 100 obywateli Ukrainy i innych krajów, a także obrażenia u ponad 2 tys. ludzi.