"Zachodnie pośrednictwo na Ukrainie jeszcze silniej zaciska węzeł konfliktu" - ocenia w piątek rządowa "Rossijskaja Gazieta", komentując mediację prowadzoną w Kijowie przez szefów dyplomacji Niemiec, Francji i Polski.
"Nie bacząc na śmierć ludzi w czasie rozruchów w Kijowie, zachodni politycy odmawiają uznania winy ukraińskiej opozycji za wznowienie konfliktu. Wbrew udokumentowanym fotograficznie faktom, świadectwom świadków i zwykłemu zdrowemu rozsądkowi, odpowiedzialnością za przemoc obarczają tylko ukraińskie władze" - informuje "Rossijskaja Gazieta".
Według niej "obserwujemy to, co precyzyjnie określił minister spraw zagranicznych (Rosji) Siergiej Ławrow, gdy wezwał europejskich partnerów Moskwy, by +postawili interesy narodu Ukrainy wyżej od własnych zamysłów geopolitycznych+".
Dziennik zauważa, iż "w Białym Domu nie ukrywa się, że trwające od miesiąca zakrojone na dużą skalę pośrednictwo amerykańskich i europejskich urzędników było w ostatecznym rachunku ukierunkowane na zmianę prawowitej władzy Ukrainy".
"Nawet dzisiaj, gdy polała się krew funkcjonariuszy organów ochrony prawa +misjonarze+ z Zachodu wciąż twierdzą, że na Majdanie miały miejsce +pokojowe protesty+" - pisze "Rossijskaja Gazieta".
W ocenie dziennika "ukraińskim władzom zaproponowano, by skapitulowały przed kilkoma tysiącami uzbrojonych bojówkarzy, którzy przyjechali do Kijowa z zachodnich regionów Ukrainy".
"Jednak, czy wschód i południe państwa pogodzą się z takim siłowym przejęciem władzy? A może zachodni pośrednicy nie rozumieją, że zaproponowana przez nich +pokojowa droga+ da impuls konfliktowi wewnętrznemu na Ukrainie i rozpadowi kraju?" - pyta "Rossijskaja Gazieta".