Do 28 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych czwartkowych walk w centrum stolicy Ukrainy. W związku z zamieszkami władze miejskie Kijowa i milicja zaapelowały do mieszkańców, by nie przyjeżdżali do centrum, a najlepiej w ogóle nie wychodzili z domów
Dziennikarz agencji AFP poinformował, że widział osiem ciał leżących przed Pocztą Główną na Majdanie Niepodległości. Dziesięć kolejnych ciał znajdowało się w pobliżu tego miejsca, przed hotelem "Kozacki". Inny dziennikarz AFP widział siedem ciał w hallu hotelu "Ukraina", po drugiej stronie Majdanu.
Ukraińskie MSW poinformowało, że w zamieszkach zginęło także trzech milicjantów, a ponad 50 zostało przewiezionych do szpitali; trzydziestu funkcjonariuszy odniosło rany postrzałowe. Łącznie od wtorku, gdy wybuchły ostatnie zajścia, z pomocy medycznej skorzystało ponad 500 milicjantów.
Agencja Interfax-Ukraina poinformowała, że mieszkańcy Kijowa masowo opuszczają prawobrzeżną część ukraińskiej stolicy, gdzie znajduje się Majdan Niepodległości, i przejeżdżają na lewy brzeg Dniepru. Ruch na ulicach prowadzących na mosty jest bardzo utrudniony. Wciąż nie działa metro, które łączy obie części Kijowa. Publiczny transport naziemny jeździ bardzo rzadko.
W oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej MSW Ukrainy władze Kijowa zaapelowały wcześniej do mieszkańców o zachowanie ostrożności i pozostanie w domach. "Najlepiej obecnie ograniczyć poruszanie się własnymi środkami lokomocji, albo w ogóle nie wychodzić z domu. Takie środki ostrożności mają związek z tym, że na ulicach Kijowa znajdują się uzbrojeni i agresywni ludzie" - napisano w oświadczeniu.
W związku z nowymi aktami przemocy i ofiarami śmiertelnymi jeden z liderów ukraińskiej opozycji Witalij Kliczko wezwał deputowanych do stawienia się w parlamencie Ukrainy w czwartek o godz. 15 (godz. 14 czasu polskiego), by podjąć decyzje w sprawie wyjścia z kryzysu. Przywódca partii UDAR zaapelował też do prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza o rozpisanie przedterminowych wyborów prezydenckich.
Z podobnym inicjatywą wystąpiło 12 deputowanych z rządzącej Partii Regionów Ukrainy, którzy zainicjowali zwołanie na tę samą godzinę pilnego posiedzenia parlamentu i wyrazili poparcie dla aspiracji narodu ukraińskiego. "My, grupa deputowanych Ukrainy, apelujemy o zwołanie dzisiaj, 20 lutego, o godz. 15 posiedzenia Rady Najwyższej w celu przywrócenia parlamentarno-prezydenckiej formy rządów" - głosi oświadczenie deputowanych.
W obliczu czwartkowych krwawych zajść szef kijowskiej administracji państwowej Wołodymyr Makiejenko opuścił rządzącą prezydencką Partię Regionów. "Jestem gotów zrobić wszystko, aby powstrzymać bratobójczą walkę i masakrę w sercu Ukrainy, na Majdanie Niepodległości. Życie ludzkie musi stanowić najwyższą wartość w naszym kraju i nic nie może podważać tej zasady" - oświadczył Makiejenko.
Od rana w czwartek dochodzi w Kijowie do zamieszek między demonstrantami a siłami rządowymi. Obie strony oskarżają się o sprowokowanie starć i złamanie ogłoszonego w środę rozejmu. Milicyjne siły specjalne Berkut zarzuciły demonstrantom wykorzystywanie ostrej amunicji i wycofały się w czwartek rano z centrum Kijowa. Manifestanci zajęli opanowany jeszcze we wtorek przez Berkut Ukraiński Dom na Placu Europejskim.
W środę późnym wieczorem prezydent Wiktor Janukowycz spotkał się z trzema liderami opozycji; jeden z nich, Arsenij Jaceniuk, powiedział po rozmowach, że władza i opozycja zawarły rozejm i "szturmu na Majdan nie będzie". Wcześniej Janukowycz oskarżał opozycję o próbę zamachu stanu.