To jedna z postaci docenianych ponad współczesnymi podziałami politycznymi w Polsce. Mógł być naukowcem, ale charakter Zbigniewa Romaszewskiego i okoliczności historyczne sprawiły, że stał się symbolem walki o ludzką godność i sprawiedliwość.
Całe życie poświęcił na działalność publiczną. Ma w niej długą listę osiągnięć. Jednak nigdy nie pchał się do pierwszych szeregów ani na szklane ekrany. Jego wartość jako polityka można było zobaczyć i docenić właśnie w 2011 roku, gdy przestał być senatorem. Gdy merytoryczne dyskusje coraz częściej były zastępowane przez partyjne happeningi, a politycy dla zyskania rozgłosu zaczęli wprowadzać do debaty publicznej coraz więcej agresji, Zbigniew Romaszewski miał swoje przekonania, bronił podstawowych zasad i robił to z dużą kulturą. W dyskusji nigdy nie używał argumentów ad personam. Elegancja i styl trącące pokoleniową staroświeckością były jedną z jego cech rozpoznawczych. Można było ją dostrzec nawet w sytuacjach, gdy był atakowany i jego adwersarze próbowali go wyprowadzić z równowagi. Po jego śmierci 13 lutego br., internauci przypomnieli m.in. jego telewizyjną rozmowę z Jerzym Wenderlichem z SLD. Prowokowany przez przedstawiciela lewicy i bezpodstawnie oskarżany o kłamstwa i cynizm, rzuca w końcu do niego: „Kochany komuchu, jesteś po prostu bezczelny”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Mariusz Majewski