Na pierwszy rzut oka sytuacja wygląda beznadziejnie. Pod naporem strasznych w wymowie informacji można popaść w przygnębienie.
W Belgii tamtejszy parlament zgodził się na zabijanie chorych dzieci. Nie pomógł nawet apel 250 ekspertów z 35 krajów zgromadzonych w indyjskim Bombaju na Międzynarodowym Kongresie Pediatrycznej Opieki Paliatywnej, ogłoszony dzień przed głosowaniem: „Wszystkie umierające dzieci powinny mieć dostęp do odpowiednich środków kontroli bólu i opieki paliatywnej wysokiej jakości. Eutanazja nie jest częścią pediatrycznej terapii paliatywnej i nie stanowi dla niej żadnej alternatywy” (więcej na ss. 52–53). We wrocławskim szpitalu jeden lekarz próbował zabić dziecko. Nie udało mu się. Drugi lekarz zaczął je ratować. Warszawa na bezpańskie zwierzęta wydaje więcej pieniędzy niż na pomoc bezdomnym. Nawet wspaniały sukces polskich sportowców niesie ze sobą pewne zagrożenie. Na fali uzasadnionej euforii po zdobyciu tylu złotych medali politycy z tym większą chęcią rzucili się deklarować chęć zorganizowania zimowych igrzysk w Polsce. Jakbyśmy nie mieli innych ambitnych celów. No ale skoro Putin potrafił naprężyć muskuły, to i my też pokażemy swoją potęgę. Sytuacja rzeczywiście byłaby beznadziejna i przygnębiająca, gdyby nie to, że pod powierzchnią spraw, o których głośno, toczy się jeszcze inne życie. Życie religijne, odwołujące się do Boga. Na kijowskim Majdanie ludzie nie tylko protestują, ale też modlą się, o czym do tej pory mało kto mówił, mimo obecności setek kamer i dziennikarzy. Andrzej Grajewski, który przez kilka dni obserwował z bliska życie demonstrantów, przekonuje, że „protesty na kijowskim Majdanie to świadectwo wiary w przestrzeni publicznej w skali nieznanej współczesnej Europie” (ss. 18–23). Jest wielce prawdopodobne, że to właśnie zaangażowanie religijne wielu demonstrantów zatrzymało eskalację przemocy i odwetu. Nie wolno zapomnieć o zabitych przez siły bezpieczeństwa, co mogło wywołać wzburzenie i chęć zemsty. Na razie tak się nie stało. I na koniec prawdziwa perła. 19 września 1999 r. na scenę hali International House of Prayer wyszli muzycy, by śpiewać na chwałę Bogu. Nie zeszli z niej do dzisiaj. Modlitwa uwielbienia trwa tam 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku (więcej na ss. 26–28).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk