Kto nauczy nas empatii, gdy zabraknie chorych dzieci?
16.02.2014 19:26 GOSC.PL
Trudno otrząsnąć się po decyzji belgijskich deputowanych, którzy zdecydowali, że w ich kraju będzie wolno legalnie zabijać ciężko chore dzieci. Jedną z przesłanek do eutanazji będzie silny ból lub brak perspektyw na polepszenie stanu zdrowia. Dzieciom, które nie mogą zawrzeć związku małżeńskiego albo kupić samochodu, konkretni ludzie pozwolą decydować o rzeczy najważniejszej. Kto będzie chętny ponieść odpowiedzialność za złe decyzje, których nie będzie można cofnąć?
Choroba dziecka to dramat w którym występuje kilku aktorów. Chory i ludzie wokół niego. Cierpienie zmienia ich wszystkich. Może przygnieść albo uruchomić pokłady niesamowitego dobra.
Widziałam tę scenę nieraz. Grupa wolontariuszy w strojach clownów rusza na oddział dziecięcy gdańskiego szpitala na Polankach, aby rozweselać dzieci, którym, z powodu choroby, wcale nie jest do śmiechu. Nie jest łatwo wbiec radośnie do sali, w której leży cierpiące dziecko, nie mające siły na zabawę i wygłupy. Jednak po kilku minutach dzięki obecności wolontariuszy, wielu małych pacjentów zaczyna się uśmiechać. Nawet ich rodzice, często zmęczeni dyżurowaniem przy dziecku 24 ha na dobę, włączają się do zabawy.
Wystarczy kwadrans, aby smutną salę zamienić w pełną baniek mydlanych radosną przestrzeń, w której, powolutku, budzi się uśmiech i chęć do walki z chorobą. Wielu młodych ludzi, którzy zakładają czerwone nosy clownów, wychodzi z oddziałów dziecięcych ze świadomością, że życie jest cenne, trzeba je dobrze wykorzystać i dać innym z siebie maksimum.
Przeglądając strony fundacji, pomagającym małym pacjentom, trafiłam na filmik, w którym zebrano wypowiedzi wolontariuszy fundacji „Mam marzenie”. To ludzie, dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Poruszą niebo i ziemię, aby znaleźć pieniądze na spełnienie marzeń chorych dzieci. Katalog spełnionych marzeń podopiecznych fundacji robi wrażenie. Ci ludzie stanęli na rzęsach, aby móc wysłać 15-letniego Karola na mecz FC Barcelony i spotkanie z Leo Messim. Zabrali do Legolandu 4-letniego Olafa. Kupili też różowego laptopa małej Julii. A to tylko ułamek ich działalności. Pomysły szalone, ale czego nie robi się dla dzieci, które codziennie muszą zmierzyć się z bólem?
Wolontariusze fundacji podkreślają, że pomaganie dzieciom zmieniło ich. Stali się bardziej odpowiedzialni, nauczyli pewności siebie. Codziennie doświadczają, że pomaganie daje im ogromną radość i uczy pokory.
„Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim”
To fragment z ostatniej niedzielnej Ewangelii. Słowo Boga tnie jak miecz. Niezmiennie. Nie zabijaj! Bóg swoim wymownym komentarzem przebił dziś wszystkich.
Weronika Pomierna