Ostatnimi czasy słowo gender pojawia się we wszystkich mediach niezależnie od reprezentowanej opcji politycznej. Jesteśmy bombardowani informacjami zarówno pro-, jak i anty- genderowymi. Z jednej strony wyemancypowane przedstawicielki wykształciuchów i liberałowie przekonują nas o postępowości związanej z genderyzmem, z drugiej zaś strony Kościół przestrzega przed konsekwencjami tej "postępowości".
Pierwszą reakcją człowieka na coś, co brzmi obco i enigmatycznie, jest naturalnie budzący się lęk przed nieznanym. Wydaje się zatem oczywiste, że należałoby zacząć od przybliżenia znaczenia pojęcia gender.
Gender, pochodzące od łacińskiego genus, nie doczekało się polskiego odpowiednika. Jest to jedna z przyczyn, dla których boimy się używać tego słowa, bo go tak naprawdę nie znamy. Dodatkową barierę stanowi angielska wymowa /dӡɛndə/, która jest najbardziej rozpowszechniona, choć funkcjonuje też spolszczona wersja fonetyczna /gender/. Jakkolwiek nie wyartykułowane, słowo to było w przestrzeni publicznej zupełnie do niedawna obce. Obawa przed swobodnym używaniem słowa gender zatem może wynikać z ignorancji, czyli niewiedzy.
Dlaczego w języku polskim gender nie ma odpowiednika?
Być może nasz ojczysty język w sposób naturalny nie przyjmuje tego wyrażenia. Należy zwrócić uwagę na fakt, że gender koduje w swoim znaczeniu płeć jako cechę subiektywną, inaczej niż leksem sex, w którym to zakodowana jest naturalna płciowość. Gender zawiera w swym znaczeniu zewnętrzne narzucenie cech związanych z jakąś chwilową tendencją czy nastrojem, a w przypadku wyrażenia sex mamy do czynienia z pojęciem kodującym naturalną, przyrodzoną przynależność do rodzaju żeńskiego bądź męskiego.
Pierwotna zawartość pojęciowa leksemu gender, nie ma nic wspólnego z żadną ideologią. Już w łacińskiej wersji tego określenia używano do oznaczania rodzaju. Był to parametr opisujący coś lub kogoś w celu dokonania odróżnienia przedmiotów lub osób. Innymi słowy, gender było to wskazanie cech różnicujących.
Studenci czy absolwenci kierunków filologicznych mogą kojarzyć słowo gender z rodzajem tzw. gramatycznym, tj. np., feminine/masculine, żeński/ męski, odpowiednio, albo też z rodzajem czy gatunkiem literackim. W językoznawstwie gender wskazuje na rozróżnienie kategorii gramatycznych takich jak np. rzeczownik/przymiotnik/zaimek itd. Anglojęzyczne słowniki (bo w polskich słowo to jest w większości nieobecne) podają znaczenia gender jako rodzaj, typ a także płeć, cecha, gatunek, klasa rzeczy czy sposób. W każdym przypadku chodzi o cechy różnicujące, rozróżnienie na podstawie pewnych zewnętrznych parametrów.
Nasuwa się pytanie, w jaki sposób dokonało się ideologiczne rozszerzenie pojęcia gender. Być może kluczowym pojęciem jest tutaj leksem rozróżnienie, a ściślej mówiąc, parametry, według których dokonuje się rozróżnienia płci. Większość z nas nie kwestionuje naturalnego podziału na chłopców/mężczyzn i dziewczynki/kobiety. Jest to naturalne, przyrodzone rozróżnienie, zarówno na poziomie anatomicznym, jak i psychologicznym, co bardzo łatwo można zaobserwować w rodzinie, gdzie jest matka (kobieta), ojciec (mężczyzna) i dzieci (córka, syn). Zachowania dzieci są naturalne i niewyuczone czy zdeterminowane kulturowo. Po prostu, dziewczynki chętniej sięgają po lalki, a chłopcy po samochody. Mój dwuletni syn wziął talerz deserowy i jednoznacznie zakwalifikował go jako kierownicę auta. Takiej funkcji talerza z pewnością nie odkryłaby moja córka. Należy podkreślić, że dzieci wychowywane są razem, w jednej rodzinie, więc podążając tokiem myślenia genderysty, to młodszy syn powinien być kulturowo i społecznie zdeterminowany przez starszą córkę, bo widzi, jak ta bawi się lalkami, a nie autami. Dodać należy, że nasz syn najczęściej bawi się z dziewczynkami, bo mają przewagę liczebną w naszej szerzej rozumianej rodzinie. Bogu dzięki, nic nie wskazuje u syna na jakieś problemy psychiczne związane z określeniem się jako chłopiec.
Na jakiej podstawie więc można zakładać, że warunki kulturowe czy społeczne determinują płeć? Jakie są cechy różnicujące, jeśli nie cechy anatomiczne i psychologiczne? Co stanowi jasne kryterium? Gdyby postawić owe pytania zwolennikom ideologii gender, pewnie staraliby się o to, by odpowiedzi po swojemu zmanipulować, bo trudno znaleźć jasno sformułowane zasady, według których rozróżnienie inne niż naturalne mogłoby być dokonane.
Jeśli chodzi o nazwę tej niejasnej ideologii, to gender jest chyba dobrze dobranym określeniem. Dobrym w tym sensie, że w niektórych definicjach tego pojęcia pojawia się przymiotnik arbitralny. To właśnie na arbitralności zdaje się opierać swoją wątpliwą wartość gender jako ideologia. I znowu powstaje pytanie, co kryje w sobie pojęcie arbitralności. Otóż arbitralny znaczy tyle, co przypadkowy. Wniosek sam się nasuwa. Płeć określana jest przypadkowo, czyli chaotycznie. Konsekwencje chaosu nie są trudne do przewidzenia. Zresztą, dobrze wiemy co było na początku. I wiemy też kto nad tym chaosem zapanował. Na początku był chaos, Bóg stworzył świat z bezkształtnej materii. [por. Rdz 1,1; Mdr 18,11; Syr18,1]. Czy w prostej linii genderyści nie stawiają się w roli Boga Stwórcy wszystkiego? Nie dajmy więc sobie wmówić, że obcobrzmiące słowo jest nazwą niegroźnej metody badawczej. Jednocześnie nie możemy unikać używania określenia gender, mając świadomość nośnikiem jakiego znaczenia jest to pojęcie.
Podsumowując, pojęcie gender oznacza chaotyczne, przypadkowe przyporządkowanie/sklasyfikowanie pojęć, rzeczy lub ludzi polegające na subiektywnym i selektywnym doborze pewnych parametrów. Kryteria, według których dokonywana jest klasyfikacja, są sztucznie, w sposób zewnętrzny i całkowicie subiektywnie narzucone przez tzw. "badaczy". Innymi słowy, genderyści sprowadzają naszą naturalną, kompleksową i komplementarną seksualność/ płciowość do wyglądu zewnętrznego. Jedynym parametrem zdaje się tutaj być posiadanie żeńskich lub męskich organów płciowych. Jeśli zaś chodzi o psychikę, wmawiają nam, że niezależnie, czy urodzimy się kobietą czy mężczyzną , w imię tzw. tolerancji i wypaczonego pojęcia wolności możemy arbitralnie dokonać subiektywnej oceny, kim chcemy być, a może raczej kalkulacji, kim bardziej nam się opłaca być, mężczyzną czy kobietą. Jako przykład można tutaj przywołać niektórych parlamentarzystów. Mężczyzna, który jest ojcem, jednocześnie epatuje społeczeństwo swoją kobiecością. Co sprawiło, że po spłodzeniu dziecka poczuł się kobietą? Oprócz problemów natury psychicznej czy emocjonalnej, można wysnuć przypuszczenie, że wynika to także z kalkulacji politycznych czy ekonomicznych, w duchu liberalizmu i poprawności politycznej. Z ogólnego rozrachunku tych czynników musi wynikać, że lepiej opłaca się zostać umownie kobietą.
Partykularny interes jednostki, oportunizm czy nazywanie normalnością problemów psychicznych, związanych z samookreśleniem mogą ostatecznie doprowadzić do zachwiania naturalnie regulowanych proporcji pomiędzy płciami. Holistycznie rzecz ujmując, skutki są łatwe do przewidzenia: drastyczny spadek ludności.
Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. Nie próbujmy go poprawiać. Biblijne słowo Adam koduje w swym schemacie znaczeniowym pojęcie człowieka : jednostkę komplementarną, mężczyznę i kobietę.
Olga Maria Słabońska