15 lutego TV „Trwam” rozpocznie nadawanie na multipleksie. Trudno, żeby takie wydarzenie pozostało bez wściekłej przygrywki tych, co do tej pory samowładnie dzierżyli telewizję.
13.02.2014 14:40 GOSC.PL
15 lutego TV „Trwam” rozpocznie nadawanie na multipleksie. To ważny moment, bo – co by nie mówić – stacja ta uderza w lewicowo-liberalny monopol na rynku mediów telewizyjnych i stanowi realną ofertę dla osób pragnących widzieć świat nie tylko z perspektywy polit-poprawnego klakiera „postępu”.
Być może z tego powodu „Gazeta Wyborcza” wraz z „Tygodnikiem Powszechnym” przypuściły atak na o. Tadeusza Rydzyka. W tym celu oba tytuły jednocześnie uruchomiły ks. Jerzego Galińskiego, przebywającego od lat w Niemczech byłego redemptorystę, który „zaistniał” w mediach już w 2002 roku. Zarządzana wówczas przez Roberta Kwiatkowskiego TVP wyemitowała film, w którym tenże duchowny próbował przedstawić dyrektora Radia Maryja w niekorzystnym świetle. Film okazał się klapą – nawet osoby nieprzychylne o. Rydzykowi nie były w stanie wskazać żadnych konkretnych zarzutów. Pamiętam to dobrze, zwłaszcza że sam do takich nieprzychylnych osób należałem. Choć odruchowo poszukiwałem uzasadnienia dla swej niechęci, musiałem uczciwie przyznać, że film takiego uzasadnienia nie przyniósł. Ot, sfrustrowany duchowny, nielojalny wobec swego zakonnego współbrata, rzuca domysłami bez żadnych konkretów.
Milczenie, jakie nastąpiło po pustych w środku „rewelacjach” zakonnika (wówczas jeszcze o. Galiński był redemptorystą, ale – jak się rychło dowiedzieliśmy – od dawna bardzo słabo związanym ze zgromadzeniem), było znaczące. Brak kontynuacji tematu mógł oznaczać tylko jedno: tematu od początku nie było. Była tylko atrapa, spreparowana na potrzeby lewicowej władzy, przestraszonej rosnącą alternatywą medialną.
I oto po kilkunastu latach znów objawił się nam ks. Galiński. Teraz już nie jako redemptorysta, teraz jako szlachetny „były redemptorysta”, który nie mógł patrzeć na… upadek zgromadzenia. Bo, jego zdaniem, o. Rydzyk „wyciął” języki współbraciom, którzy niegdyś byli rozchwytywani jako kaznodzieje. „Krytykowałem działalność o. Tadeusza Rydzyka, dlatego musiałem odejść ze zgromadzenia” – zwierzył się teraz „Wyborczej” ks. Galiński. Ciekawe stwierdzenie jak na kogoś, kto już wiele lat temu był na wylocie. Ale cóż, z braku laku dobry i kit. Dobry i dla „Tygodnika Powszechnego”, który ustami ks. Galińskiego troszczy się o to, skąd Prowincja Warszawska Redemptorystów wzięła 68 mln zł na pożyczkę dla Fundacji Lux Veritatis (pieniądze te były potrzebne na opłacenie miejsca na multipleksie). „Wyborcza” sugeruje, że to pieniądze o. Rydzyka, które pożyczył sam sobie. I stwierdza: „Być może nigdy się nie dowiemy, jak było naprawdę”. Ano właśnie – znów tylko jazgot. Dowodów brak. Bo gdyby były, to czemu jeszcze nie poszliście z tym do prokuratora? A jeśli dowodów nie macie, to przyjmijcie, że tym razem znowu przegraliście – i przeciętny odbiorca, który nie ma anteny satelitarnej, będzie mógł przyjmować nie tylko te treści, które wy mu łaskawie raczycie wciskać.
Franciszek Kucharczak