Informacja o pornografii w celi pedofila stała się obiektem kpin. Co wcale nie jest zabawne.
11.02.2014 08:30 GOSC.PL
W internecie trwa nieformalna licytacja, kto wymyśli najbardziej absurdalną rzecz znalezioną w celi Mariusza Trynkiewicza. Ponoć pedofil, oprócz pornograficznych rysunków i zdjęć, miał ukrywać także Bursztynową Komnatę, zaginione 19 mld złotych z OFE, a w ścianie pomieszczenia nawet drzwi do Narnii. Informacja o tym, że zbrodniarz jednak nie wyjdzie zbyt szybko na wolność, stała się od razu obiektem kpin.
Trudno sobie bowiem wyobrazić, że człowiek skazany na karę śmierci, którą zamieniono na 25 lat więzienia, tuż przed zakończeniem odbywania wyroku pozwala sobie na tak daleko idącą niefrasobliwość, jak przechowywanie w swojej celi przedmiotów, które mogą odroczyć, albo nawet uniemożliwić mu wyjście na upragnioną wolność. Oczywiście minister sprawiedliwości Marek Biernacki zarzeka się, że absolutnie nie może tu być mowy o prowokacji, niemniej takie skojarzenie pojawia się samo.
I nie jest ono wcale śmieszne. Bo nie chodzi tu tylko o Mariusza Trynkiewicza, wobec którego trudno zdobyć się na współczucie, ale o stan praworządności w Polsce. Już uchwalona niedawno „ustawa o bestiach” budzi, delikatnie mówiąc, wątpliwości co do swej praworządności. A co dopiero mówić o potencjalnym podrzucaniu, bądź umyślnym przymykaniu oczu na przechowywanie przez osadzonego pornografii po to, by nie dopuścić do jego wyjścia na wolność? Nie twierdzę, że tak było z pewnością, ale wcale tego nie wykluczam. A jeśli tak było, to to samo może przydarzyć się każdemu, nie tylko pedofilowi i mordercy.
Stefan Sękowski