Czym jest dobra szkoła?

Czym jest dobra szkoła? Jak przygotować młodego człowieka do życia, gdy dostęp do informacji jest nieograniczony, a rynek pracy szybko się zmienia? – zastanawiali się uczestnicy międzynarodowej konferencji „Innowacje w edukacji” 8 lutego w Józefowie.

- Ojciec jednego z uczniów powiedział mi, że chciałby, aby jego syn był zdrową rybą – opowiadał Hiszpan José Maria Barnis. – Ten ojciec zaobserwował kiedyś, jak się zachowują ryby w rzece: te, które płyną z prądem, są albo nieżywe albo chore. Zdrowe poznaje się po tym, że płyną pod prąd – mówił Barnis. Żeby dobrze przygotować młodego człowieka do życia, trzeba się starać, żeby miał on silną wolę, zachowywał wartości, był elastyczny i kreatywny, umiał myśleć, miał szerokie horyzonty oraz żeby „odkrywał własne powody, dla których warto się wysilać”. Skąd pomysł na tworzenie oddzielnych szkół dla dziewcząt i chłopców? – Tak jest po prostu łatwiej – mówił Barnis. W Polsce to nowy model, ale takich szkół jest na świecie bardzo wiele, m.in. w Afryce, Ameryce i wielu krajach azjatyckich. Najwięcej jest ich w krajach anglosaskich, gdzie edukacja zróżnicowana ze względu na płeć ma bardzo długą tradycję. Szkoły dla dziewcząt i chłopców to nie tylko elitarne prywatne placówki. Na przykład w australijskim stanie Nowa Południowa Walia stanowią one połowę szkół publicznych. W USA osiem lat temu zniesiono zakaz prowadzenia publicznych szkół jednopłciowych i teraz powstaje ich tam wiele. – Wszędzie na świecie absolwenci takich szkół to „żywe ryby”, które zmieniają społeczeństwo na lepsze – mówił Barnis.

Swoimi doświadczeniami z pracy w szkołach zróżnicowanych ze względu na płeć podzielili się pracownicy polskich placówek prowadzonych przez Stowarzyszenie Sternik – Sylwia Watrakiewicz (szkoła dla dziewcząt Strumienie) i Paweł Zuchniewicz (szkoła dla chłopców Żagle). – Najcenniejsza wiedzą, jaką zdobywamy w szkole, to ta o naturze małego mężczyzny – powiedział Zuchniewicz. Chłopcy potrzebują dużo ruchu, więc uczniowie Żagli mają dwie długie przerwy, na których mogą wychodzić na dwór. Ponieważ „ławka nie jest środowiskiem naturalnym dla chłopca”, wiele zajęć odbywa się w ruchu (nawet takich jak nauka składania sylab w wyrazy), uczniowie mają wiele doświadczeń i wycieczek. – Bez sportu nie byłoby szkoły dla chłopców. Nie tylko dlatego, że oni muszą się wybiegać, ale też dlatego, że sport uczy przegrywać. Mężny mężczyzna to nie ten, który nie upada, ale ten, kto wstaje – mówił Zuchniewicz. Naturalna potrzebę rywalizacji wykorzystuje się w Żaglach na przykład wtedy, gdy podaje się chłopcom listę lektur dodatkowych „dla ambitnych” albo kiedy dzieli klasy na dwie grupy, noszące nazwy klubów sportowych i rywalizujące ze sobą w nauce. Wielu chłopców i mężczyzn nie lubi czytać, więc w szkole jest obowiązkowa godzina cichego czytania i akcja „Czytanie to męska rzecz”.

Sylwia Watrakiewicz przedstawiła program wychowawczy oparty na wartościach i pracy nad sobą. Jako przykład podała to, że kiedy uczennice liceum Strumienie w ramach bloku zajęć o nazwie „Kultura i tradycja” (język polski, wiedza o kulturze i język łaciński) wyjeżdżają do Rzymu i na dawne Kresy Wschodnie, samodzielnie przygotowują wycieczki, zbierają i opracowują informacje, ale też zarabiają na ten cel.

Prof. Bogusław Śliwerski, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, powiedział, że jednym z postulatów „Solidarności” w latach 80. XX w. było uspołecznienie edukacji w Polsce. Chodziło o poddanie tego systemu kontroli społecznej, przyznanie autonomii rodzicom i nauczycielom. Ubolewał, że ten postulat nie został do tej pory spełniony. Polski system edukacji jest – jego zdaniem – przeżarty etatyzmem, nepotyzmem i centralizmem, a władze dążą do upaństwowienia uczniów i nauczycieli. Skrytykował również „zachwyty” Ministerstwa Edukacji Narodowej nad wynikami testów PISA, czyli międzynarodowego badania umiejętności uczniów. Ministerstwo przekonuje, że młodzi Polacy wypadają w tych testach coraz lepiej, tymczasem – zdaniem prof. Śliwerskiego – gdy się przyjrzeć dokładnie wynikom, okazuje się, że są one poniżej średniej. Poza tym wątpliwe jest już samo diagnozowanie stanu edukacji za pomocą testów. Test nie sprawdza umiejętności literackich, wyobraźni, kompetencji komunikacyjnych, nie mówiąc już o wartościach moralnych. – Dobra edukacja to taka, która buduje sprawczość, kreatywność, podmiotowość, odpowiedzialność – mówił, podkreślając za ks. Józefem Tischnerem, że każde odejście od wartości będzie powodowało upadek edukacji. Wychowanie powinno się odbywać w duchu wartości, w duchu idealistycznym, bo tylko ideały są zawsze aktualne – przekonywał. Trzeba dostarczać młodemu człowiekowi wzorów, zachęcać go do szukania prawdy, uczyć odróżniać świat rzeczywisty od fikcji.

« 1 2 »