Rozmowy o zjednoczeniu Cypru, podzielonego 40 lat temu, zaczną się najpewniej na początku przyszłego tygodnia. Strona grecka już potwierdziła gotowość do spotkania w poniedziałek rano - powiedział PAP w sobotę rzecznik misji ONZ na Cyprze Michel Bonnardeaux.
Dodał, że trwa oczekiwanie na potwierdzenie od lidera nieuznawanej przez żadne państwo, z wyjątkiem Turcji, Republiki Tureckiej Cypru Północnego (TRNC).
W piątek wieczorem prezydent TRNC Dervis Eroglu poinformował media, że strona turecka zaakceptowała tekst wspólnego oświadczenia określającego ramy przyszłych negocjacji.
Stało się to po spotkaniu Eroglu z przedstawicielami wszystkich parlamentarnych partii politycznych TRNC. Nieoficjalne źródła twierdzą, że część z nich poparła tekst deklaracji bez żadnych zastrzeżeń, natomiast inne partie zgodziły się uczestniczyć w negocjacjach mając nadzieję, że nie jest ona stuprocentowo wiążąca.
Pomimo wahań ze strony niektórych polityków tureckich na Cyprze, pozycja Eroglu jest zdecydowanie lepsza niż sytuacja prezydenta Republiki Cypryjskiej Nikosa Anastasiadisa, od czwartku atakowanego przez większość partii na południu Cypru.
Tylko Zgromadzenie Demokratyczne (DISY), własna partia Anastasiadisa, i główne ugrupowanie opozycyjne - Postępowa Partia Ludu Pracującego - wyraziły poparcie dla inicjatywy prezydenta.
Partia Demokratyczna (DIKO), młodszy partner koalicyjny DISY, zagroziła wręcz opuszczeniem rządzącej koalicji, a jej lider Nikos Papadopulos nazwał deklarację, którą Eroglu i Anastasiadis mają podpisać w przyszłym tygodniu w obecności przedstawiciela ONZ na Cyprze Lisy Buttenheim, "niebezpiecznym dokumentem, który zagraża istnieniu Republiki Cypryjskiej".
Porozumienie w sprawie wznowienia rozmów zostało pozytywnie przyjęte przez opinię międzynarodową. Zdecydowane poparcie dla negocjacji wyraził grecki premier Antonis Samaras, z którym Anastasiadis spotkał się w Atenach w piątek rano.
Do prezydenta Republiki Cypryjskiej zadzwonił w piątek wieczorem wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden; Eroglu rozmawiał jeszcze w czwartek z podsekretarzem stanu USA Williamem Burnsem.
To zaangażowanie polityków amerykańskich w negocjacje pokojowe na Cyprze nie jest przypadkowe - powiedział PAP jeden z zachodnich dyplomatów akredytowanych na wyspie. Na początku tygodnia sekretarz stanu USA John Kerry potwierdził, że rozmawiał na ten temat z tureckim szefem MSZ Ahmetem Davutoglu.
Cypr odwiedziła ponadto we wtorek asystent sekretarza stanu USA ds. Europy i Eurazji Victoria Nuland.
"Przekonanie obu stron, aby wreszcie zasiadły do stołu negocjacyjnego, wymagało sporego wysiłku" - powiedział PAP dyplomata. "Osobiście więc nie oczekuję fajerwerków. Ta deklaracja to jedna strona tekstu i jej podpisanie zajęło nam cztery miesiące. Mamy jeszcze 800 takich stron" - zastrzegł.
Wielu komentatorów politycznych uważa jednak, że Cypryjczycy, zarówno ci z północy, jak i południa wyspy, ze względów ekonomicznych po prostu nie mogą sobie pozwolić na kontynuację istniejącego stanu rzeczy.
"Sprawy potoczą się tym razem bardzo szybko, o wiele szybciej niż się spodziewamy. Wiele rzeczy zostanie załatwionych za zamkniętymi drzwiami" - przewiduje dr Niyazi Kizilyurek z Uniwersytetu Cypryjskiego w Nikozji.
Ostatnia faza negocjacji została zawieszona przez stronę turecką w lipcu 2012 roku, kiedy Republika Cypryjska objęła przewodnictwo w UE. Turcja, która uważa Republikę Cypryjską za nielegalną, odmówiła w tym czasie jakichkolwiek kontaktów z Grekami cypryjskimi także na forum Unii. Rozwiązanie problemu cypryjskiego pomogłoby Turcji w jej negocjacjach akcesyjnych do UE.
Cypr północny oderwał się od Republiki Cypryjskiej w wyniku interwencji armii tureckiej w 1974 r., kiedy grecko-cypryjscy nacjonaliści w porozumieniu z juntą wojskową w Atenach obalili pierwszego prezydenta niezależnej Republiki Cypryjskiej, prawosławnego arcybiskupa Makariosa.
Samozwańczy rząd Nikosa Samsona trwał tylko kilka dni, po których do władzy powrócił legalnie wybrany Makarios, ale podział wyspy okazał się trwalszy.
Prowadzone od lat pod auspicjami ONZ negocjacje w sprawie zjednoczenia Cypru nie przyniosły do tej pory żadnych rezultatów. Między Republiką Cypryjską a Turcją, które od 1974 r. są w stanie wojny, obowiązuje zawieszenie broni. Państwa te nie utrzymują stosunków dyplomatycznych.