Największy niemiecki dziennik opiniotwórczy "Sueddeutsche Zeitung" opowiedział się w piątek za sankcjami przeciwko przedstawicielom aparatu władzy na Ukrainie. W tym sporze UE nie może sobie pozwolić na luksus neutralności - czytamy w komentarzu.
Autor komentarza pisze, że Unia Europejska musi wykorzystać wszystkie dyplomatyczne instrumenty, by zapobiec eskalacji przemocy. Jednak "w kolejnym kroku" Bruksela powinna doprowadzić do tego, by mieszkańcy Ukrainy odzyskali swobodę wyboru, oraz zapobiec powstaniu w tym kraju dyktatury pod protektoratem Moskwy.
"Tego celu nie da się osiągnąć za pomocą cichej dyplomacji, ani też głośnego oburzenia" - stwierdził komentator. Jego zdaniem prezydent Janukowycz jest podatny na naciski, co dobitnie udowodnił prezydent Rosji Władimir Putin. UE ociąga się jak do tej pory z wywarciem takiej presji, chcąc uniknąć wrażenia, że uwikłana jest w geopolityczną rywalizację z Rosją - ocenia "SZ". Wiadomo, co powiedziałby Putin (na presję ze strony UE) - "UE potępia nas, a sama postępuje to samo".
"SZ" zaznacza, że UE, inaczej niż szef Kremla, nie ma zamiaru traktować całego narodu ukraińskiego jak zakładnika, stosując zawyżone ceny gazu i stawiając bariery handlowe. Ewentualne posunięcia karne dotyczyłyby tylko Janukowycza i jego popleczników - wyjaśnia niemiecka gazeta.
Zakaz wjazdu do UE i zablokowanie kont bankowych nie byłyby środkami zbyt radykalnymi, a wiele przemawia za tym, że mogłyby okazać się skuteczne. Jak podkreśla "SZ", Janukowycz i jego ludzie w przeszłości zawsze postępowali zgodnie ze swoim interesem. "Nie widać powodu, dla którego teraz mieliby postąpić inaczej" - zauważa komentator. Być może już zwykła groźba zastosowania takich sankcji pogłębiłaby rysy w aparacie władzy prezydenta.
"SZ" ubolewa nad tym, że groźba sankcji spadła obecnie z agendy krajów UE. Równocześnie zmalała gotowość prezydenta Janukowycza do ustępstw wobec opozycji. "To oczywiście może być tylko przypadkowa zbieżność" - zauważa w konkluzji komentator "Sueddeutsche Zeitung".