Nie kastrujmy wyobraźni!

Katolik nie musi unikać książek o magii. Powinien uważać na te opowieści, które magię przedstawiają jako coś pożytecznego w życiu człowieka.

Czy katolik może czytać mity skandynawskie, legendy o smokach, elfach czy krasnoludach? Czy zainteresowanie fantastycznymi opowieściami ma coś wspólnego z okultyzmem? To wcale niegłupie i dość często powtarzające się pytania. Choćby z tego powodu, że dla wierzącego katolika magia nie jest tylko literacką kreacją, ale niebezpieczną praktyką, przed którą ostrzega także Katechizm Kościoła Katolickiego. W art. 2115 - 2117 KKK wypowiada się o magii i wróżbiarstwie w sposób jednoznacznie negatywny. Czytamy tam m. in., że: "Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem - połączonym z miłującą bojaźnią - które należą się jedynie Bogu" (KKK 2116), a "Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności" (KKK 2117).

Co w tej sytuacji zrobić z opowieściami, baśniami i legendami, w których aż roi się od stworzeń władających mocą niewiadomego pochodzenia? Wyrzucić? Spalić? A może potraktować jako wyraz czystej fikcji literackiej?

Odpowiedź wydaje się nie być jednoznaczna. To nieprawda, że nie ma znaczenia co czytamy, bo fikcja to fikcja. Pokarm, który przyjmujemy - także intelektualny - ma wpływ na to jakimi jesteśmy ludźmi. Ignorowanie zagrożenia duchowego jakim jest okultyzm może być katastrofalne w skutkach. I w związku z tym niektórzy asekuracyjnie odrzucają wszelkie powieści, które mają choćby ślady fantastyczności. To najprostsze rozwiązanie, ale czy  dobre? Nie sądzę.

Bóg stwarzając człowieka dał mu wyobraźnię, zdolność abstrakcyjnego myślenia. Wyobraźnia jest darem, talentem, który mamy pomnażać. Musi być płodna. Odrzucanie wyobraźni, jej profilaktyczna kastracja może nieść ze sobą paskudne skutki. Choćby dlatego, że wyobraźnia (podobnie jak muzyka) jest szczególną przestrzenią, w której świat materialny łączy się z duchowym. Właśnie dlatego przez wieki Kościół wplatał w liturgię niesamowity chorał gregoriański, zapewne z tego powodu w Apokalipsie czy hagiografii średniowiecznej aż roi się od wszelkiego rodzaju smoków i bestii.

Kluczem do właściwej oceny opowieści nie jest obecność magii czy wymyślonych stworów. Nawet w Piśmie Świętym znajdziemy fragmenty opisujące magiczne sztuczki pogan. Istotą jest to, w jaki sposób magia zostaje przedstawiona. Czy autor lub narrator widzą w niej szansę czy zagrożenie dla człowieka? Czy ludzie mogą bezkarnie z niej korzystać? Czy postaci, które dysponują czarami są ludźmi czy istotami duchowymi (dla których pewne nadnaturalne z perspektywy ludzi zdolności są cechami wpisanymi w ich własną naturę)?

Klasycznym przykładem tego fantastyki, która nie budzi w tym względzie wątpliwości są "Opowieści z Narnii" C. S. Lewisa czy "Silmarillion" lub "Władca Pierścieni" J. R. R. Tolkiena (Przeczytaj też "Dobre czary Gandalfa").

Piękne, fantastyczne opowieści, w których granica między dobrem a złem jest wyraźna i nie pozostawia żadnych wątpliwości, po której dana postać czy działanie jest stronie, są naturalnym pomostem, dzięki któremu człowiek może dotknąć rzeczywistości niedostępnej na co dzień. Rzeczywistości duchowej, w której rozgrywa się odwieczna walka między Stwórcą, a zbuntowanymi niszczycielami. I mogą przygotować czytelnika czy słuchacza do stawienia czoła realnym pokusom w walce duchowej.

Jeśli chcesz przeczytać więcej o twórczości J. R. R. Tolkiena wejdź na fejsbukowy profil HOBBICKA nora (www.facebook.com/hobbicka.nora)

Nie kastrujmy wyobraźni!  

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister