W codziennym języku korzystamy z przeciwstawień podobnych do porównań znanych z Biblii. Różnice są nieraz znaczące.
„Anioł nie człowiek” – mówimy o kimś dobrym i łagodnym. Tych cech nie mieli potomkowie Lewiego porównywani z aniołami troszczącymi się o czystość kultu. Ich reakcję na grzech w Izraelu przedstawia 32. rozdział Księgi Wyjścia. Kiedy odpowiedzieli na wezwanie Mojżesza: „Kto jest za Panem, do mnie!”, natychmiast otrzymali od niego surowy rozkaz: „Każdy z was niech przypasze miecz do boku. Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijajcie: kto swego brata, kto swego przyjaciela, kto swego krewnego”. Bezwzględne wypełnienie tego polecenia stało się podstawą dla ich wyróżnienia, jakim było powołanie do kapłaństwa i służby w świątyni: „Obejmijcie dziś dla Pana funkcje kapłańskie. Stanęliście przeciwko waszym synom i braciom. Niech dziś spłynie na was błogosławieństwo”. Także inne opowiadania Starego Testamentu pokazują, że usuwanie zła polegało na wykluczaniu z ludu tych, którzy je popełniali. Walka z grzechami polegała na występowaniu przeciw grzesznikom. Nieczyści rytualnie nie mogli uczestniczyć w kulcie. Zasady te miały być najpierw zachowywane przez kapłanów starego przymierza, a następnie – przypominane wszystkim Izraelitom. Wzorem miała być postawa Lewiego, jak przypomina o tym 2. rozdział czytanej dziś Księgi Malachiasza: „Wierność wobec Prawa była w jego ustach, a niegodziwości nie znaleziono na jego wargach”. Właśnie to czyste posługiwanie ustami, czyli nauczanie ludu było najważniejszym obowiązkiem jego potomka: „Wargi kapłana bowiem powinny strzec wiedzy, a wtedy pouczenia będą szukali u niego, bo jest on wysłannikiem Pana Zastępów”. W tym miejscu tekst grecki nazywa go wprost aniołem. Działalność Jezusa ukazana w Ewangeliach różni się od surowego wprowadzania zasad wykluczających grzeszników. Jezus od nich nie odsuwa się, w odróżnieniu od pierwszego kapłana starego przymierza. Aaron winę za złotego cielca zrzucił na lud, chociaż brał udział razem z nim w odstępstwie. Jezus zaś stanął po stronie ludzi, choć wcale nie zgrzeszył. Bliskość do nich potwierdzały Jego słowa o miłosiernym i przebaczającym Bogu oraz przebywanie z nimi na ucztach. Najbardziej zniżył się do nas w swojej śmierci, aby pociągnąć nas do siebie i przyprowadzić do swojego Ojca.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Artur Malina