Antyrządowi demonstranci zajęli w niedzielę wieczorem budynek ministerstwa sprawiedliwości w centrum Kijowa, nie napotykając oporu sił bezpieczeństwa. Do opuszczenia gmachu wezwała minister Ołena Łukasz. Noc w ukraińskiej stolicy minęła względnie spokojnie.
Łukasz w wystąpieniu telewizyjnym zagroziła, że w razie dalszej okupacji budynku przez demonstrantów zwróci się do Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy z wnioskiem o wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Po godz. 23 czasu polskiego informację o zdobyciu gmachu ministerstwa podał związany opozycją 5. Kanał, w którym podkreślono, że nikt nie ucierpiał podczas szturmu. Według reporterów tej telewizji, którzy weszli do budynku, demonstranci rozbili szyby w hallu, a ochroniarze ministerstwa nie przeszkadzali w jego przejęciu.
Na ulicy ul. Hruszewskiego, prowadzącej do budynków rządu i parlamentu, w nocy z niedzieli na poniedziałek oddziały milicji i demonstranci trwali na swoich pozycjach.
Pierwszą linię przeciwników rządu od kordonu funkcjonariuszy dzieliło kilkadziesiąt metrów. Demonstranci uderzali kijami o metalowe beczki powodując hałas, jednak nie rzucali niczym w milicjantów, którzy stali z tarczami opartymi o ziemię.
Na Majdanie Niepodległości noc spędziło kilka tysięcy ludzi. Część z nich była zgromadzona pod sceną. Inni grzali się przy ogniu. Tak jak w poprzednich dniach co godzinę demonstranci śpiewali ukraiński hymn.
Demonstracje zwolenników integracji europejskiej Ukrainy, trwające od listopada, z czasem przekształciły się w wystąpienia antyrządowe. Protesty zaostrzyły się, kiedy 16 stycznia zdominowany przez prezydencką Partię Regionów parlament znacznie ograniczył prawo obywateli do demonstracji.
22 stycznia, w dniu święta państwowego Jedności Ukrainy, podczas starć z milicją padły pierwsze strzały. W wyniku zamieszek w Kijowie zginęło dotychczas sześć osób.