Kładziemy się spać wolni, a rano budzimy się w kajdanach. Czyż można wyobrazić sobie większy koszmar?
Filmów o niewolnictwie w Stanach Zjednoczonych powstało niemało. Wystarczy przypomnieć kilka najgłośniejszych, jak serial telewizyjny „Korzenie” z 1977 roku czy znakomity „Amistad” Spielberga. Oba oparte przynajmniej częściowo na faktach. Niewolnictwo i jego konsekwencje tkwią jak zadra w amerykańskiej tradycji, znajdując bogate odzwierciedlenie w literaturze i filmie. W tym temacie Amerykanie bezpardonowo rozliczają się ze swoją przeszłością, w przeciwieństwie do wielu innych krajów, szczególnie arabskich, których wkład w ten haniebny proceder był ogromny. Film „Zniewolony” Steve’a McQueena wyróżnia, spośród wielu innych, wybór bohatera. To postać również autentyczna, podobnie jak pasażerowie statku „Amistad”, której biografia przynajmniej do pewnego momentu jest dobrze znana. Solomon Northup nie został ani porwany z Afryki, ani też nie był niewolnikiem od urodzenia. Urodził się jako wolny człowiek. Został porwany i sprzedany przez handlarzy niewolników do pracy na południu Stanów Zjednoczonych, co było niezgodne z obowiązującym już wówczas prawem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz