Prezydent Barack Obama ogłosił w piątek początek reformy wywiadowczych programów inwigilacji, by zapewnić, że nie są nadużywane, ale kluczowe decyzje mają zapaść za 60 dni. Zapowiedział też, że telefony szefów państw sojuszniczych nie będą już monitorowane.
"Trzeba uznać, że nie możemy zapobiegać zagrożeniom terrorystycznym bez pewnej penetracji elektronicznej" - powiedział Barack Obama w przemówieniu w ministerstwie sprawiedliwości. Przyznał jednak, że wraz z rozwojem technologii rosną potencjalne możliwości nadużyć czy naruszania prywatności. Zapewnił, że zarządził takie zmiany, iż przechowywanie danych w takiej formie, jak się to robi obecnie, "zostanie zakończone".
"Nie będziemy monitorować komunikacji naszych bliskich przyjaciół i sojuszników. Muszą być pewni, że traktujemy ich jak prawdziwych parterów - oświadczył Obama.
Jak poinformował Biały Dom, Obama chce, by budzący największe kontrowersje prowadzony przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) program masowego zbierania metadanych połączeń telefonicznych Amerykanów (czyli informacji o tym, między jakimi numerami, gdzie, kiedy i jak długo prowadzona była rozmowa) został utrzymany, ale będzie znacznie zmieniony. Dane, jak rekomendowali Obamie eksperci, powinny być przechowywane przez firmy telekomunikacyjne lub inną stronę trzecią, a nie NSA.
Zgodnie z decyzją Obamy przez dwa najbliższe miesiące bazy metadanych pozostaną w NSA, dopóki nie zostanie wypracowane "alternatywne rozwiązanie". Ale przez ten czas NSA każdorazowo będzie potrzebować nakazu sądowego, by je przeszukiwać. Po dwóch miesiącach we współpracy z prokuratorem generalnym, szefem wywiadu USA i Kongresem ma zostać podjęta decyzja nad alternatywnym miejscem przechowywania tych danych, aby nie przechowywała ich agenda rządowa.
Jak wyjaśnia Biały Dom, zgodnie z reformą "łączność szefów zaprzyjaźnionych państw nie będzie więcej monitorowana". Lista tych przywódców ani kryteria uznawania przez USA innych państw za zaprzyjaźnione nie zostaną przedstawione, ale Biały Dom zapewnia, że skala tej decyzji jest znaczna. "Dotyczy nie tylko kanclerz Niemiec Angeli Merkel, ale kilkudziesięciu przywódców" - twierdzą źródła zaznajomione z tą problematyką.
Reforma to odpowiedź na burzę, jaką wywołały ujawniane stopniowo od pół roku przez byłego konsultanta NSA Edwarda Snowdena informacje o tym, że NSA zbiera na masową skalę dane telefoniczne i internetowe zarówno obywateli USA, jak i obcokrajowców, w tym liderów państw sojuszniczych. Już dwóch federalnych sędziów oskarżyło NSA o naruszenie zapisów amerykańskiej konstytucji.