Nie można sprzedać daru bycia dziećmi Bożymi, z powodu źle pojmowanego poczucia "normalności", które prowadzi do zapomnienia Jego słowa i życia tak jakby Bóg nie istniał - przestrzegł dziś papież podczas Eucharystii sprawowanej w Domu Świętej Marty.
Ojciec Święty nawiązał do pierwszego czytania dzisiejszej liturgii (1 Sm 8,4-7.10-22a), mówiącego o tym, jak przywódcy ludu żądają od starego już Samuela, by ustanowił im króla, dążąc w istocie do tego, żeby to oni mogli rządzić. Chodzi o pokusę "normalności", bycia takimi jak inne narody, choć lud ten jest narodem dzieci Bożych, a więc w pewnym sensie mamy do czynienia ze "sprzedażą" daru szczególnego umiłowania przez Boga, by zanurzyć się w światowym uniformizmie.
Papież zauważył, że wówczas lud nie tylko nie słuchał Boga, ale wręcz odrzucił Słowo Boże. To zerwanie z Bogiem wyraża się w słowach: "ustanów raczej nad nami króla, aby nami rządził, tak jak to jest u innych narodów". Dodał, iż oznacza to, że odrzucają Boga miłości, wybranie i szukają drogi światowości, podobnie jak dziś czyni wielu chrześcijan.
"Normalność życia wymaga od chrześcijanina wierności swojemu wybraniu, a nie sprzedawania go, by podążać ku światowemu uniformizmowi. Ta pokusa ludu jest także i naszą pokusą. Czyż wiele razy nie zapominamy o Słowie Bożym, o tym, co mówi do nas Pan, by podjąć słowo mody. Także to z telenoweli jest słowem mody, bierzemy je - bo wydaje się nam zabawniejsze! Apostazja to właśnie grzech zerwania z Panem, ale jest jasna, apostazję wyraźnie widać. Światowość jest natomiast bardziej niebezpieczna, bo jest bardziej subtelna" - zauważył papież.
Ojciec Święty przyznał, że chrześcijanin powinien być normalny, ale zarazem otwarty na Słowo Boże, żeby nie oddalić się od wybrania. Zachęcił, by prosić o łaskę przezwyciężenia naszych egoizmów, chęci pełnienia swojej woli, a nie Bożej woli oraz o łaskę otwartości serca na Słowo Boże.