Celem spotkania Forum Euromajdanów jest koordynacja działań przeciwko rządzącym, które trwają w Kijowie i innych miastach. Polacy porównywali ukraiński protest do zrywu "Solidarności".
Walka o wolność nie jest łatwa. Imponująca jest u Ukraińców stanowczość i decyzja o wytrwaniu w dążeniu do demokracji i przestrzegania swoich praw. Jest trudno, ale u nas też tak było. Zaskoczeń nie mam żadnych. Wydaje mi się jednak, że u nas było mniej przemocy. Oczywiście nie można zapomnieć o stu kilkudziesięciu ofiarach stanu wojennego, ale nie było to tak, że funkcjonowały jakieś nieskoordynowane bojówki, które napadały na ludzi - komentował sytuacje na Ukrainie Zbigniew Romaszewski. Jego zdaniem to, co dzieje się obecnie na Ukrainie, jest „jedną z nielicznych szans” uzyskania przez ten kraj realnej państwowości.
Obserwatorzy w sobotę byli świadkami napaści na cerkiew, w której odbywało się spotkanie w ramach Forum. Sprawcami była grupa młodych ludzi w sportowych ubraniach. Wielu uczestników Forum Euromajdanów twierdzi, że są oni wynajmowani przez władze i kierowani przeciwko protestującym. Po tym ataku sprawców zatrzymała milicja.
Zdaniem Zbigniewa Bujaka, konspiracja widoczna przy okazji charkowskiego spotkania (przewożenie uczestników z taksówkami z miejsca na miejsce) bardzo przypomina sytuację z czasów komunistycznej Polski. Do Ukraińców apelował o to, „aby robili swoje, nie zważając na to, co o ich protestach mówią znawcy polityki i media”. - Kiedy budowaliśmy Solidarność, wielu sowietologów i politologów w Ameryce i Europie trzymało za nas kciuki, ale nikt nie wyobrażał sobie, że możemy odnieść sukces. Myśmy to widzieli, ale mimo to szliśmy do przodu. Okazało się, że udało się nam przełamać bariery tworzone przez tamten sowiecki system – tłumaczył Bujak.
(obraz) |
mm/Wp.pl/Polsat News