„Już nie mogę słuchać o tym dżender” – to najczęściej chyba padający komentarz do informacji medialnych z ostatnich tygodni.
Polska odetchnęła. Biskupi w ostatniej chwili złagodzili „agresywny ton” swojego listu w sprawie gender. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, rządowy pełnomocnik ds. równego traktowania, ma nadzieję, że jest to „początek dialogu”, choć prof. Jan Hartman nie ma wątpliwości, że biskupi, podejmując ten temat, „chcą odwrócić uwagę od problemu pedofilii w Kościele”. Halina Bortnowska ma żal, że list został napisany z „zaciśniętymi zębami”. Jest za to przekonana, że ludzie zajmujący się „płcią kulturową” i ich poglądy zostały przez autorów listu „źle zrozumiane”. Tak w telegraficznym skrócie wygląda medialny krajobraz po niedzieli Świętej Rodziny. Nie ma wątpliwości, kto tu atakuje, a kto się broni. Gdzie jest rozsądek, wola dialogu, a gdzie zła wola, emocje i uprzedzenia. Chwyty stare jak świat i można by się nimi nie przejmować, gdyby nie fakt, że Polacy są w kwestii gender zwyczajnie skołowani. I nie bardzo wiedzą, o co tak naprawdę chodzi. Na pociechę można powiedzieć: nie oni jedni.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko