Tyle już razy słyszałem, że Kościół w Polsce nie ma wiele wspólnego z Kościołem papieża Franciszka. Ten nasz nad Wisłą ma być smutny i ponury, wszędzie węszący wroga, rzucający na grzeszników gromy, z zaciśniętymi pięściami.
Gdyby to była prawda o Kościele w Polsce, na ulice 180 miast nie wyszłyby orszaki Trzech Króli. Byłem na jednym z nich, w Katowicach. Przechodził tuż obok redakcji „Gościa”. Dorośli i dzieci z papierowymi koronami na głowach. Swoją drogą, trzeba mieć przynajmniej odrobinę poczucia humoru i dystansu do siebie, by paradować po ulicy w tekturowej koronie. Kacprowi, Melchiorowi i Baltazarowi towarzyszyły orszaki dzieci w czerwonych, zielonych i niebieskich pelerynach. Całe towarzystwo radosne i rozśpiewane. Tak było nie tylko w Katowicach. Na stronie: gosc.pl/Orszaki2014 można zobaczyć setki zdjęć z orszaków. Na żadnym nie widać zaciśniętych pięści. Przeciwnie, pozytywna energia aż buzuje w uczestnikach orszaków. Tak jakby nasi rodacy mocno wzięli sobie do serca wezwanie Franciszka do wyjścia na ulice i zrobienia rabanu. Wyszli więc i zrobili całkiem spory raban. Zapewne nie mieli takich intencji, ale pokazali twarz polskiego Kościoła. Kolorową, rozśpiewaną i ze sporym poczuciem humoru. Oczywiście, to nie Franciszek dał inspirację do organizowania orszaków, bo one pojawiły się na polskich ulicach, zanim kard. Bergoglio został papieżem. Rodzi się pytanie, skąd taki niezwykły rozwój tej inicjatywy, która z roku na rok rośnie jak na drożdżach. Przecież nikt nigdy nie zachęcał do organizowania i udziału w orszakach. Zapewne też żaden unijny program, mający pobudzić obywatelską aktywność, nie był tej inicjatywie dedykowany. Ludzie sami się zorganizowali. Co ich do tego pchnęło? Moja odpowiedź jest następująca. Orszak Trzech Króli łączy w sobie lekkość formy z przeżyciem religijnym. Orszak nie jest procesją eucharystyczną czy nawet pielgrzymką, ale jednak ma religijny charakter. Jest formą zabawy, ale z religijnym przesłaniem. Ta zabawa nie jest pusta. Co prawda dotyczy wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat, ale ważnego i dzisiaj. W orszaku lekkość i powaga zmieszane są w odpowiednich proporcjach. Warto też pamiętać, że nie byłoby rozkwitu tej inicjatywy, gdyby nie ustanowienie na nowo święta Trzech Króli dniem wolnym od pracy. Zgromadzona energia tysięcy katolików nie znalazłaby swojego ujścia. Świętowanie i zabawa wymagają czasu. Ten przyszedł wraz z dniem wolnym. Jest to zresztą dobry przykład, jak przepisy prawa wpływają na zachowania ludzi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk