Napisał na kartce przy łóżku: „Żebym nigdy nie zwątpił w Bożą miłość”. Zmarł kilkanaście godzin temu.
28.12.2013 07:55 GOSC.PL
Studio telewizyjne po katastrofie na wystawie gołębi w Katowicach. Prowadzący mówi: „Nie mieszajmy w to Boga”. A paulin, ojciec Adam Piecuch spokojnie odpowiada: "Ja to nie mieszajmy? Mieszajmy! On posłał przecież w śmierć nawet swojego Syna. I dlatego wierzę, że w śmierci mogę spotkać samego Chrystusa. W Nowym Testamencie nie ma ani jednego słowa „tragedia”. Nie ma miejsca na to słowo, bo dla święcie wierzącego chrześcijanina jest ono nieprawdą. Tragedia nie istnieje".
Inny program telewizyjny. Ojciec Piecuch wypala do mikrofonu: „Ojcze nasz” to modlitwa przeciwko mnie. Zapada cisza, jak makiem zasiał. Konsternacja. Prowadzący spotkanie Jan Pospieszalski zdziwiony pyta: Dlaczego przeciwko ojcu? I zaczyna się…
Ojciec Adam Piecuch odpowiada: To bardzo trudna modlitwa walki wewnętrznej, wielkiego ukrycia. W pierwszych wiekach była to modlitwa tajemnicza, w którą wprowadzano katechumenów bardzo późno. To modlitwa niezrozumiała, a nawet… gorsząca. Zobaczmy, jak brzmią już same słowa „Ojcze nasz”, czytane w świetle ewangelii, gdzie napisane jest że „Jego słońce świeci nad złymi i dobrymi”. Wzywam Ojca wszystkich, za których Jezus oddał swoje życie: a więc i Ojca najgorszych zbrodniarzy, katów Oświęcimia, ludzi, których potępiam, omijam szerokim lukiem. To gorszące.
„Bądź wola Twoja, nie moja” – to słowa przeciw powszechnej religijności, gdzie człowiek ustala sobie plan dnia, doskonale wie, czego chce i dopiero, gdy już nie daje sobie rady i nie może na nikogo liczyć, wzywa Boga. Po co? Aby wypełnił nasze plany i zamiary…
„Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Po co? Przecież ja sam sobie zarobię na chleb dla siebie i mojej rodziny. Nikt nie chce być żebrakiem. Nie potrzebujemy jałmużny. Modlimy się inaczej; daj mi pracę, pozycję, a na chleb to sam sobie zarobię. Podoba mi się polskie tłumaczenie tego zdania. Co to znaczy „powszedni”? To znaczy również „po wsze dni” – czyli po wszystkie dni, na życie wieczne. Widzę w tym wyraźną prośbę o chleb eucharystyczny.
Pod koniec „Ojcze nasz” to już modlę się… o piekło dla siebie. Mówię: „przebacz mi tak, jak ja przebaczam moim wrogom”. A ja doskonale wiem, jak ja przebaczam. Te słowa zamknęły też usta apostołom. To ciekawe, że Jezus nie mówił im, jak mają się modlić. Widzieli Jego modlitwę, widzieli jak znikał na całe noce, ale On nie mówił im, jak się modlić. Aż do czasu, gdy zapytali Go o to sami. I ciekawostka: Jezus zaczął od tego jak nie powinno się modlić! Nie bądźcie gadatliwi, wielomówni jak poganie, bo ojciec wie, czego wam potrzeba, zanim Go o to poprosicie. Odmawiając „Ojcze nasz” pamiętajmy o tym, że Bóg wie, czego nam potrzeba, zanim zaczniemy się modlić.
W modlitwę „Ojcze nasz” wprowadzano katechumenów bardzo późno. Dlaczego? Bo musieli na własnej skórze doświadczyć, co to znaczy przebaczyć i przyjąć przebaczenie. Po takim doświadczeniu mogę powiedzieć: Panie, właśnie tak mi przebacz.
Zmarł wczoraj. Do końca życia zapamiętam jego bezczelne (bo szczere do bólu) odpowiedzi i diagnozy.
Marcin Jakimowcz