Wichury dochodzące do 140 km/godz i towarzyszące im ulewne opady deszczu, które zaatakowały w poniedziałek Francję i Wielką Brytanię spowodowały co najmniej 2 ofiary śmiertelne i wywołały chaos w komunikacji. Dziesiątki tysięcy domów zostało pozbawionych prądu.
Dwie osoby, mężczyzna i kobieta, poniosły śmierć w Wielkiej Brytanii. Mężczyzna najprawdopodobniej utonął porwany przez nurt wezbranej rzeki na północy Anglii. Kobieta utonęła w rzece w Walii.
W poniedziałek wieczorem przerwano poszukiwania rosyjskiego marynarza, który zaginął w rejonie portu w Breście, na północnym zachodzie Francji.
Jak poinformowała firma energetyczna ERDF, ok. 90 tys. gospodarstw domowych na północy Francji pozbawionych jest prądu. Drzewo, które spadło na tory zablokowało ruch pociągów między Caen i Cherbourgiem.
W Wielkiej Brytanii na londyńskim lotnisku Heathrow odwołano ok. 30 lotów na trasach lokalnych i europejskich. Na lokalnym lotnisku w Southampton, na południu Anglii, odwołano wszystkie starty i lądowania. Wystąpiły też zakłócenia w komunikacji kolejowej. Między Wielką Brytanią i Francją odwołano liczne połączenia promowe.
Brytyjska służba meteorologiczna MET ogłosiła "pomarańczowy alert" dla południowej Anglii i Walii. "Zakłócenia w transporcie mogą być bardzo poważne" - powiedziała Emma Compton z MET.