Nadzór Brukseli

Wspólny nadzór bankowy eurolandu nie uzdrowi systemu bankowego. Na pewno ograniczy suwerenność państw członkowskich.

Ministrowie finansów państw Unii Europejskiej porozumieli się w czwartek wieczorem w sprawie dalszego rozwoju unii bankowej. Chcą wprowadzenia wspólnego systemu restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków. W założeniu to od wspólnego nadzoru bankowego strefy euro, zbudowanego przy Europejskim Banku Centralnym, ma zależeć udzielanie pomocy bankom w tarapatach.

W ten sposób szczególnie bogate państwa UE chcą zabezpieczyć się przed błędnym kołem, w jaki wpadają państwa południa, które najpierw wspierały nierozsądną działalność banków, by później, gdy wpadły w tarapaty, wspierać je finansowo. Teraz mają nie mieć już tej możliwości: o udzieleniu pomocy ma decydować zarząd wspólnego nadzoru, w przypadkach bardziej kosztownych rozszerzony o przedstawicieli państw strefy euro.

I to rozwiązanie może spowodować, że tak naprawdę nic się nie zmieni. Wskazuje na to polityka monetarna Europejskiego Banku Centralnego, którą ustala Rada Prezesów EBC – składająca się ni mniej ni więcej, tylko właśnie z zarządu EBC i prezesów banków centralnych państw strefy euro. Na tym przykładzie bardzo dobrze widać upadek mrzonki, iż przedstawiciele państw jako urzędnicy europejscy zatracą narodowy egoizm i będą myśleć o ogóle. Wręcz przeciwnie – proponujący rozsądne, zachowawcze posunięcia bankowcy z m.in. Niemiec i krajów Beneluksu są regularnie przegłosowywani przez swoich kolegów z południa. W efekcie EBC bije kolejne rekordy obniżania stóp procentowych, kompletnie bezskutecznego, jeśli chodzi o napędzanie gospodarki. Z drugiej strony pomagających państwom takim jak Grecja czy Hiszpania spłacać swoje długi, a zarazem zżerające oszczędności Niemców czy Austriaków.

I tak zamysł uniezależnienia potencjalnej pomocy bankom od bieżącej polityki krajów może spalić na panewce. Z drugiej strony przekaże Brukseli kolejne narzędzia suwerenności państw. Sens ekonomiczny jest wątpliwy, z pewnością jednak uraduje to euroentuzjastom, którzy ideologicznie i bez oglądania się na fakty wciąż żądają „coraz więcej Europy”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Stefan Sękowski