Premier Donald Tusk powiedział, że oczekiwałby od Antoniego Macierewicza, aby jednoznacznie wyjaśnił swój sposób postępowania ws. tłumaczenia raportu z likwidacji WSI. Działania Macierewicza świadczą raczej o braku odpowiedzialności niż o złych zamiarach - mówił Tusk.
Według "Wprost" raport z likwidacji WSI został przetłumaczony jeszcze przed publikacją dokumentu po polsku, a tłumaczyć go miała zatrudniona bez przetargu Irina O., Rosjanka, która mieszkała w budynku przeznaczonym dla obsługi ambasady rosyjskiej. Macierewicz (który jako szef komisji weryfikacyjnej WSI sygnował raport upubliczniony w lutym 2007 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego) i posłowie PiS uznają te zarzuty za absurdalne.
Tusk był pytany o słowa Macierewicza, który we wtorek powiedział, że w sprawie tłumaczenia raportu z likwidacji WSI doszło do "dużej operacji medialnej i politycznej służb specjalnych". Operacji, w którą - według wiceprezesa PiS - "za sprawą szefa SKW włączyli się dziennikarze, a także politycy". Macierewicz poinformował, że pisma przedprocesowe trafiły do "Wprost" i "Gazety Wyborczej", a do kolejnych mediów, w tym portali oraz do polityków, z premierem na czele, trafić mają w kolejnych dniach.
"To nie jest moja sprawa. Antoni Macierewicz może iść do sądu, w jakiej sprawie chce i z kim chce" - powiedział Tusk na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu.
"Często narzekamy w Polsce, i słusznie, że sprawy przed sądami wloką się dość długo. Sędziowie mają bardzo dużo pracy, mimo że sędziów w porównaniu do wielkości populacji jest bardzo dużo. Nie wykluczam, że jednym z powodów, dla których tak długo czekamy na wyroki w sądach, jest to, że sądy są zalane sprawami polskich pieniaczy. Gdyby odjąć polskim sądom tylko te sprawy, których autorem lub sprawcą jest Antoni Macierewicz, to sądzę, że rzeczywiście uzyskalibyśmy błyskawiczny awans w rankingach oceniających sprawność wymiaru sprawiedliwości" - dodał.
Tusk podkreślił, że nie ma szczególnych wymagań od służb specjalnych, żeby "opisały sposób zachowania Antoniego Macierewicza". "Oczekiwałbym od Antoniego Macierewicza, aby przekonująco i jednoznacznie wyjaśnił swój sposób postępowania. Mówimy tutaj o potrzebie szybkiego tłumaczenia na język rosyjski. Nie formułuję żadnych oskarżeń. Wydaje mi się, jak patrzę na działania i zachowania Antoniego Macierewicza, że one świadczą raczej o nieprzewidywalności i pewnej ekstrawagancji albo braku odpowiedzialności, a nie o jakichś złych zamiarach" - powiedział.
"Jeśli to służy obcym interesom, bo taki wątek się pojawił w spekulacjach, to odnoszę czasami wrażenie, że Antoni Macierewicz szkodzi Polsce obiektywnie, nie subiektywnie. Chyba nie chce szkodzić, ale ciągle jakoś mu tak wychodzi. I chyba nie dlatego, że jest jakimś szpiegiem. Tego typu oskarżenie wydaje mi się, delikatnie mówiąc, na wyrost. Ten typ tak ma - chce dobrze, a mu zawsze źle wychodzi" - dodał Tusk.
Po publikacji "Wprost" premier poprosił ministra obrony o sprawdzenie informacji o tłumaczeniu raportu. Posłowie PiS twierdzą, wbrew zapowiedziom szef SKW nie przedstawił na wtorkowym posiedzeniu speckomisji dowodów, że raport z likwidacji WSI był przekazywany nieupoważnionym osobom przed upublicznieniem. Przewodnicząca sejmowej komisji ds. służb specjalnych Elżbieta Radziszewska powiedziała natomiast, iż nie ma potwierdzenia, że raport z likwidacji WSI był albo nie był tłumaczony na rosyjski przed opublikowaniem go w połowie lutego 2007 r.
W oświadczeniu po publikacji "Wprost" Macierewicz zapewniał, że "to jest absolutnie niemożliwe, żeby jakikolwiek fragment raportu z likwidacji WSI był wynoszony na zewnątrz przed ujawnieniem go przez prezydenta". "Wszystkie tłumaczenia odbywały się po publikacji jawnej części raportu. Raport po publikacji przetłumaczono na wszystkie języki kongresowe, w tym na język rosyjski, lecz najczęściej korzystano z tłumaczenia angielskiego" - podkreślił Macierewicz.